Dochód dyspozycyjny, inaczej określany też jako dochód rozporządzalny, to środki pozostające do dyspozycji kredytobiorcy po spłacie rat kredytów oraz innych stałych zobowiązań. Innymi słowy - to ta część dochodu kredytobiorcy, która może zostać przeznaczona na konsumpcję i inwestycje.
Wysokość dochodu dyspozycyjnego jest bardzo istotna przy ubieganiu się o kredyt, przede wszystkich kredyt hipoteczny. Pomaga bowiem określić, jaki poziom raty będzie odpowiedni dla kredytobiorcy. Od niego zależy więc m.in. kwota udzielonego kredytu czy okres na jaki zostanie rozłożona spłata.
Aby obliczyć dochód dyspozycyjny, należy od łącznego dochodu netto (czyli "na rękę", już po opodatkowaniu) ze wszystkich źródeł (umowy o pracę, dochody z wynajmu itp.) odjąć raty spłacanych kredytów i pożyczek, oraz inne stałe obciążenia. Do tych stałych obciążeń należy np. opłaty za energię, wodę czy gaz, czynsz, abonament, składki ubezpieczeniowe, alimenty itp.
Dla przykładu, jeśli netto dana osoba ze wszystkich źródeł (np. umowa o pracę, umowa zlecenie, umowa o dzieło, wynagrodzenie z wynajmu itp.) zarabia 5 tys. zł, a co miesiąc wydaje 3 tys. zł na utrzymanie mieszkania, to jego dochód dyspozycyjny wynosi 2 tys. zł.
Banki posługują się wskaźnikiem dochodu dyspozycyjnego DtI (Debt to Income), określanym jako stosunek zobowiązań kredytowych i finansowych kredytobiorcy do jego łącznego dochodu. Do 2013 r. maksymalne poziomy tegoż indykatora były ściśle określone przez Komisję Nadzoru Finansowego i wynosiły 50 proc. dla osób zarabiających mniej niż średnia krajowa, i 65 proc. dla pozostałych. Obecnie każdy bank indywidualnie obiera sobie graniczny akceptowalny poziom wskaźnika dochodu dyspozycyjnego, KNF jedynie sugeruje, aby szczególną uwagę banki zwracały na kredytobiorców, których łączne miesięczne obciążenia kredytowe stanowią więcej niż 40 proc. dochodu netto.