Do najniższego poziomu od 5 miesięcy spadło zadłużenie Polaków posiadających kredyty w euro i frankach szwajcarskich. Wszystko za sprawą umocnienia się złotego wobec walut obcych na przełomie stycznia i lutego, szczególnie w drugiej połowie pierwszego miesiąca roku.
Czym jest Indeks Zadłużenia?
Indeks Zadłużenia przygotowywany jest co miesiąc przez analityków serwisu Comperia.pl. Badane są zmiany poziomu całkowitego zadłużenia (wyrażonego w złotych) pozostającego do spłaty dla przykładowych kredytów hipotecznych na 300 tys. zł na 30 lat. Dla lepszego porównania tych zmian przyjęto, że takie zobowiązania zaciągane były na początku 2006, 2007, 2008 i 2009 roku. Indeks Zadłużenia odpowiada m.in. na pytania: czy warto przewalutować kredyt albo czy warto go akurat nadpłacić.
Komentarz analityka
W drugiej połowie stycznia i pierwszej połowie lutego (bo ten okres opisuje aktualny Indeks Zadłużenia) mieliśmy do czynienia ze stopniowym umacnianiem się złotego wobec franka szwajcarskiego i euro. To kontynuacja trendu, z którym mamy do czynienia już od początku 2012 roku. W okresie od 16 stycznia do 15 lutego średni kurs euro wg Narodowego Banku Polskiego spadł o 24 gr, zaś franka szwajcarskiego o 19 gr. Na przełomie stycznia i lutego kredytobiorcy spłacali raty swoich kredytów w euro i frankach średnio po kursie odpowiednio 23 gr i 15 gr niższym niż w analogicznym okresie miesiąc wcześniej (II połowa grudnia 2011 i I połowa stycznia 2012). To przełożyło się jednoznacznie na naprawdę duży spadek ogólnego zadłużenia osób z zobowiązaniami denominowanymi do dwóch najpopularniejszych walut kredytowych. Spadki, w zależności od kredytu, wyniosły od 16 do ponad 20 tys. zł.
Jeśli ktoś zaciągnął kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich na kwotę 300 tys. zł w styczniu 2006 roku, dziś winien jest bankowi w przeliczeniu na złote 382 tys. zł. Z 300 tys. zł pożyczonych w ramach kredytu we frankach w styczniu 2007 roku, dziś powstał już dług rzędu 411 tys. zł. Gdyby ktoś chciał dziś spłacić swój kredyt ze stycznia 2008 roku, musiałby zapłacić aż 460 tys. zł, zaś w przypadku zobowiązania z początku 2009 roku należałoby wyłożyć 375 tys. zł.
Po ponad 6 latach spłaty modelowego kredytu w euro na 300 tys. zł z początku 2006 roku, dziś do oddania w przeliczeniu na złote jest 303,5 tys. zł. Nieco więcej, bo 311 tys. zł, należałoby zapłacić, gdyby spłacało się kredyt ze stycznia 2007 roku. Zadłużenie osób, które zdecydowały się na zobowiązanie w euro na początku 2008 roku wynosi aktualnie 336,5 tys. zł. Tyle samo, ile kwota kredytu, czyli 300 tys. zł, wynosi dziś zadłużenie wynikające z kredytu w europejskim wspólnym pieniądzu w styczniu 2009 roku.
Należy mieć nadzieję na dalsze umacnianie się złotego, a tym samym dalsze spore spadki zadłużenia (oraz comiesięcznych rat), choć właściwie niewiele na to wskazuje. W pierwszej połowie lutego kursy są już zdecydowanie bardziej stabilne, natomiast sytuacja finansowa krajów strefy euro wciąż nie najlepsza. Ot, choćby Grecy buntują się przeciw radykalnym planom oszczędnościowym w swym kraju, a agencja Fitch obniżyła pod koniec stycznia ratingi Słowenii, Belgii, Cypru, Hiszpanii i Włoch. To wszystko ma wpływ na spadek zaufania uczestników rynku do bardziej ryzykownych aktywów, w tym złotego, i odpływ ich kapitału do bezpieczniejszych inwestycji niż polska waluta.
Warto mieć na uwadze, że podane odczyty Indeksu Zadłużenia są w pewnym stopniu wirtualne – wszak wysokość całkowitego zobowiązania kredytobiorcy wyrażona jest w walucie kredytu i ona z każdą kolejną ratą maleje. Opisane zadłużenie to wartość aktualnej kwoty do spłaty przeliczona na złote po aktualnym kursie. Innymi słowy – tyle złotych trzeba byłoby zapłacić, gdyby chciało się spłacić dziś cały swój kredyt (nie polecamy takiego ruchu). Jednak zbyt wysokie zadłużenie w złotych może spowodować powstanie dużej różnicy między wartością kredytu, a aktualną wyceną hipoteki. Wówczas banki mogą żądać dodatkowych zabezpieczeń zobowiązania. Autor: Mikołaj Fidziński
Comperia.pl