Brak pieniędzy na nową wyprawkę szkolną dla dziecka to dla wielu Polaków problem, z którym przychodzi im się zmagać co roku. Dość duże grono naszych rodaków dostrzega wówczas potrzebę udania się po pomoc do banków, ale są też i tacy, którzy nie chcą lub nie mogą tego uczynić. Kto ich może wesprzeć, lub w jaki sposób mogą oni pomóc sami sobie? Na to pytanie odpowiadają eksperci porównywarki finansowej Comperia.pl.
Jeśli potrzebne kwoty nie są wysokie, może warto po prostu poszukać oszczędności, a nie korzystać oprocentowanych produktów bankowych. Na pewno każdy rodzic ma swoje własne sposoby, ale dobrze jest np. po podręczniki udać się do komisu, a po przybory do hurtowni albo sklepów z promocjami.
Gospodarujmy razem z dzieckiem
Przygotowania do szkoły to okazja do rozmowy o tym, co jest koniecznie potrzebne, a co jedynie przez dziecko pożądane. Przed pójściem na zakupy trzeba zachęcić je do przejrzenia przyborów z zeszłego roku, poszperania w biurku – a nuż znajdą się tam niezapisane zeszyty, które będzie można wykorzystać bądź zagubione cyrkle i kątomierze. Nawet jeśli nie stanowią kompletu, to i tak są przydatne, o czym warto dzieci nie tylko poinformować, ale również pokazać.
- Niezbędne jest stworzenie z dzieckiem listy zawierającej rzeczy do kupienia. Tę kwestię należy przemyśleć gruntownie – tak aby o niczym nie zapomnieć. Jeśli rodzice nie są w stanie przeznaczyć na zakupy nadmiernych sum, bezwzględnie powinni ustalić z dzieckiem, że kupione zostaną wyłącznie przedmioty z listy. Przy okazji należy mu wytłumaczyć, że koszty przyborów są znaczne i nie możemy kupić więcej - radzi Karolina Półrola, psycholożka specjalizująca się w dziedzinie finansowej.
Jeżeli w danej chwili nie stać nas na całkowicie nową wyprawkę, to warto wytłumaczyć dziecku, że nowy tornister dostanie za jakiś czas, a na razie musi „przemęczyć” się ze starym. Problem potęguje się, jeśli ten „stary” już się nie nadaje do użytku. Wówczas nowy staje się koniecznością.
Będąc w sklepie, zdarzyć się może, że dziecko zażyczy sobie akurat plecak z wizerunkiem np. Hannah Montana za około 100 zł, podczas gdy rodzicom lepszym wyborem wyda się inny tornister, również sympatycznie wyglądający, a przy tym dwa razy tańszy. Co wtedy? - Warto wówczas wyjaśnić dziecku, że koszt plecaka jest zbyt duży, ale w zamian może wybrać sobie np. piórnik czy zestaw długopisów z Hannah Montana (w zależności, co znalazło się na Waszej liście) – dodaje nasza rozmówczyni.
W ostateczności, niezbędna akcesoria szkolne można nabyć w sposób nieangażujący dziecka.
Mowa o np. wizycie w sklepie bez obecności dziecka lub zakupie przez internet. Wtedy rodzic nie jest „wystawiony” na presję zakupu jakiegoś drogiego przedmiotu ze strony swojej pociechy. I chociaż psychologowie przestrzegają przed takim posunięciem („przecież te rzeczy kupuje się dla dziecka, więc powinno ono też mieć głos przy decydowaniu”), to niekiedy jest to jedyne wyjście z sytuacji.
Zamiast podwyżki
Niektórzy rodzice mają szczęście pracować w tych nielicznych firmach, które są skłonne współfinansować lub nawet pokryć w całości wydatki szkolne ponoszone na edukację najmłodszych roczników polskiego społeczeństwa.
Od dłuższego czasu za przykład w tym względzie może posłużyć jedna z najbogatszych polskich spółek z udziałem Skarbu Państwa czyli KGHM. Przedstawiciel tego czempiona informuje, że firma przeznaczyła w tym roku na ten cel około 18 mln złotych! Na jedno dziecko każdego z pracowników przypadło nieco ponad 2 tys. zł brutto.
W ogólnopolskich mediach pojawiały się też doniesienia, świadczące o tym, że tego typu „sponsoring” dotyczy także koncernów prywatnych. Ponad 100 osób zatrudnionych w firmie Danone (posiadających na utrzymaniu dzieci pow. 6 roku życia) otrzyma po kilkaset złotych jako tzw. „tornistrowe”. Znacznie mniej hojni są włodarze sieci sklepów „Biedronka”. Dla pracowników tej firmy, których dzieci pójdą w tym roku do szkoły podstawowej, przewidziano w pełni wyposażone tornistry.
Pewną przeszkodą w upowszechnieniu się tej praktyki może być fakt, że kwoty które pracodawca zamierzałby wyasygnować na wsparcie tego rodzaju podlegają opodatkowaniu (o ile pochodzą ze środków obrotowych przedsiębiorstw). Aby mieć szansę na zwolnienie z podatku, firma zmuszona jest powołać zakładowy fundusz świadczeń socjalnych i właśnie z tej puli wypłacać „kredkowe”.
Inni chcą pomóc, więc warto skorzystać
Osoby pracujące w tych firmach, które nie przewidują dopłat, ekwiwalentów ani innych form pomocy (np. bonów) oraz bezrobotni muszą szukać pomocy gdzie indziej. Takową oferują niektóre organizacje charytatywne lub… władze. Ten sposób nie jest jednak oczywiście dostępny dla wszystkich rodziców, a jedynie dla tych najuboższych.
W ramach programu rządowego Wyprawka Szkolna 2011/2012 o środki na podręczniki ubiegać mogą się m.in. rodzice uczniów objętych nową podstawą programową (nowe podręczniki, niedostępne na rynku wtórnym) albo dzieci niepełnosprawnych. Przyjęto kryterium, iż dochód na osobę w dofinansowywanej rodzinie nie może przekroczyć 351 zł, aczkolwiek rodzinom niespełniającym tego kryterium, ale znajdującym się „w trudnej sytuacji materialnej i życiowej” także pomoc może zostać udzielona. Ponadto, najbiedniejsi uczniowie mogą ubiegać się także o stypendium socjalne.
Ostatnią deską ratunku zapewniają organizacje charytatywne. O wyprawki można ubiegać się m.in. w Caritasie oraz Polskim Czerwonym Krzyżu. Czasem także organizacje lokalne starają się pomagać najuboższym uczniom.
I chociaż proszenie o pomoc dla niektórych może być kwestią wstydliwą, to jednak niekiedy okazuje się, że innego wyjścia po prostu nie ma. Tak jest często w rodzinach wielodzietnych - dla nich koszty wyprawek szkolnych to ogromne wydatki. Co psychologia finansowa może poradzić tym, którzy nie potrafią zdobyć się na odwagę poproszenia innych o pomoc materialną?
- Jeżeli jest szansa otrzymania daru od organizacji pomocowych, to osoby najuboższe zwłaszcza z rodzin wielodzietnych powinny się o to ubiegać. Osoba uważająca się za głowę takiej rodziny, musi zrozumieć, że ma do tego pełne prawo, a opór w tej kwestii jest bezsensowny i szkodliwy. W dzisiejszych czasach dzieci są skarbem, ale takim, w który należy inwestować lub dla dobra którego odłożyć na bok własną dumę – wyjaśnia Karolina Półrola.
Wrzesień zazwyczaj bywa trudnym miesiącem dla domowego budżetu. Fakt ten należy mieć na uwadze planując swoje całoroczne wydatki. Nawet przy niewielkich dochodach ludzie są w stanie zaoszczędzić, tak by nie znaleźć się w pożyczkowej potrzebie – wystarczy myśleć w sposób dalekowzroczny i zdobyć się na to, aby sobie czegoś odmówić w trudnych czasach.
Paweł Puchalski
Mikołaj Fidziński
Comperia.pl