PKO Bank Polski ruszył z promocją Szkolnych Kas Oszczędności. W reklamach kusi Szymonem Majewskim w roli nauczyciela i hasłem „Poznaj moc SKO w Internecie”. A czy w rzeczywistości ma czym kusić? Owszem, Szkolne Kasy Oszczędności należy ocenić pozytywnie.
W kwietniu bieżącego roku PKO Bank Polski odświeżył ofertę Szkolnych Kas Oszczędności. Teraz - rusza z kampanią reklamową promującą je. Porównywarka finansowa Comperia.pl postanowiła więc prześwietlić ten produkt.
Czym są Szkolne Kasy Oszczędności? PKO BP określa go jako „program edukacji finansowej”, co w kontekście dostarczanych szkołom przez bank materiałów naukowych jest prawdą. W nieco węższym kontekście - to system oszczędzania dla uczniów. W SKO uczestniczy obecnie około 2 tys. szkół w Polsce, a oszczędza na nich już, jak podaje PKO BP, około 150 tys. dzieci.
Bank ma w swojej ofercie Konto dla Ucznia, konta dla szkoły oraz konta dla rady rodziców. Szymon Majewski zachęca najmłodszych do korzystania z Konta dla Ucznia. Czym charakteryzuje się ten rachunek? Ma dwie najważniejsze zalety.
Po pierwsze - dobre oprocentowanie na poziomie 5 proc. dla oszczędności do 2,5 tys. zł oraz 2 proc. od nadwyżki ponad tę sumę. Po drugie natomiast – indywidualny dostęp dla każdego ucznia do jego konta poprzez dedykowany serwis internetowy. Zaprojektowany w bardzo przystępny i ciekawy sposób może stanowić dla dzieci prawdziwą atrakcję, a przede wszystkim zachętę do wdrażania się w tajniki oszczędzania.
W serwisie można m.in. tworzyć skarbonki na konkretne cele. System sam liczy, ile pieniędzy trzeba jeszcze uzbierać, aby spełnić dany plan. Ustanawia się także proporcje, w jakich wpływy mają zasilać skarbonki na określone cele, a nawet można wylosować, na którą skarbonkę trafią środki. Wszystko „ozdobione” jest dźwiękami i wskazówkami głosowymi, podanymi w bardzo prosty sposób. Kto nie wierzy, może poszukać w Internecie demo serwisu SKO. Wielki plus za system internetowy!
Trzeba jednak pamiętać o tym, że pomimo iż każdy uczeń ma swój Numer Rachunku Bankowego i system internetowy, a nawet kartę (w rzeczywistości to po prostu legitymacja uczestnictwa w SKO wyglądem przypominająca kartę debetową), SKO Konto dla Ucznia nie jest zwykłym ROR-em. To rachunek dla dzieci w wieku 6-13 lat, służący właściwie tylko do zbierania oszczędności. Jeśli ktoś oczekiwał możliwości wykonywania przelewów czy możliwości wykonywania transakcji bezgotówkowych, musi obejść się smakiem. Dzieci poniżej 13 lat nie mają nawet prawa do takich czynności.
SKO Konto dla Ucznia to taka wirtualna skarbonka dla dziecka. Lepsza od standardowej, bo oprocentowana. Możliwe są tylko wpłaty na jej rachunek i wypłaty zeń. Można ich dokonywać w szkole u Opiekuna SKO (nauczyciel oddelegowany do współpracy z bankiem), a także w oddziale PKO BP za pośrednictwem rodziców. Dla tych drugich, o ile tylko posiadają oni rachunek osobisty w PKO BP z dostępem do bankowości internetowej iPKO, istnieje także możliwość zintegrowania konta SKO dziecka ze swoim i dokonywania z niego wpłat i wypłat środków.
Szkolne Kasy Oszczędności to projekt ciekawy i prowadzony w interesujący sposób. Trochę szkoda tylko, że to program jedynie dla szkół, tzn. że to od władz placówki, ewentualnie zaangażowania rodziców, zależy udział szkoły w programie PKO Banku Polskiego. Szkoda, że program nie jest rozciągnięty także na klientów indywidualnych, aby każdy rodzic mógł założyć takie konto, na którym mogłoby oszczędzać jego dziecko. Standardowe konto młodzieżowe można otworzyć swej pociesze dopiero, gdy ta skończy 13 lat. SKO to jedyny sposób na pierwszy kontakt z bankiem młodszego dziecka.
Oczywiście, nie jest potrzebny kolorowy system internetowy SKO, aby uczyć dziecko finansów. Równie dobrze można jego oszczędności lokować np. na swoim rachunku. Ale PKO BP daje naprawdę interesujące narzędzie i szkoda, że nie wszyscy mogą z niego skorzystać. Mikołaj Fidziński
Comperia.pl