Do końca marca banki miały czas z dostosowaniem się do Rekomendacji U Komisji Nadzoru Finansowego. Dokument dotyczy dobrych praktyk w zakresie bancassurance. Od dziś banki nie mogą wciskać konkretnego ubezpieczenia. Trudno jednak oczekiwać, że banki będą obojętne wobec zatamowania jednego z ich źródeł dochodu.
Co zmienia Rekomendacja U?
Zgodnie z zapisami Rekomendacji U, banki nie powinny uzależniać podpisania umowy kredytowej od skorzystania przez kredytobiorcę z konkretnej oferty ubezpieczenia – np. na życie albo od utraty pracy. Dotychczas banki często dogadywały się z daną firmą ubezpieczeniową, i wszyscy kredytobiorcy musieli „z automatu” przystąpić do ubezpieczenia grupowego. Nie mieli żadnego wpływu na warunki czy cenę ubezpieczenia, a często także na postępowanie odszkodowawcze.
Kredytobiorcy nie byli stronami umowy ubezpieczeniowej, polisa była zawarta między towarzystwem ubezpieczeniowym a bankiem. Ten drugi pełnił przy tym także funkcję pośrednika. Z jednej strony więc sprzedawał ubezpieczenie, z drugiej nie zależało mu zbytnio na wsparciu klientów w dochodzeniu wypłaty świadczenia. Był więc klasyczny konflikt interesów.
Kredytobiorcy skarżyli się, że takie obowiązkowe ubezpieczenia wcale ich nie chroniły, że były fikcyjne i stanowiły nic innego jak dodatkowy koszt kredytu. Teraz ma to się zmienić.
Co to oznacza dla kredytobiorców?
Istotnym plusem Rekomendacji U jest uwolnienie ubezpieczeń do kredytów. Jeśli bank będzie wymagał od klienta, aby ten w czasie okresu spłaty był objęty ochroną ubezpieczeniową, klient będzie mógł ubezpieczyciela wybrać sobie samemu. Dzięki temu będzie miał wpływ na warunki polisy, a ubezpieczenie faktycznie będzie gwarantowało mu stosowne wsparcie. Nie da się natomiast wykluczyć, że korzystając z oferty podsuniętej przez bank byłoby trochę taniej.
Wydaje się, że nieuniknioną, bolesną konsekwencją implementacji Rekomendacji U będzie natomiast wzrost kosztów okołokredytowych. Banki nie odpuszczą tak łatwo.
Niewiele mogą zrobić jeśli chodzi o oprocentowanie pożyczek. To nie powinno przekroczyć 10 proc., inaczej będzie to już lichwa tępiona przez prawo.
Żadne przepisy nie stoją jednak na przeszkodzie, aby banki do bólu podwyższały prowizje za udzielenie pożyczki, albo kazały sobie płacić np. za rozpatrzenie wniosku kredytowego albo ocenę zdolności kredytowej. Lub po prostu - za obsługę pożyczki. Tak już jest choćby w Banku SMART (opłata za obsługę miesięcznej SMART Mikropożyczki to 6,5 proc. od udzielonej kwoty) albo w Meritum Banku (10-złotowa miesięczna opłata operacyjna za obsługę kredytu).
Rekomendacja U w połączeniu z historycznie niskimi stopami w kraju - uniemożliwiającymi ustanawianie wysokiego oprocentowania kredytu - będzie skutkowała wzrostem tego typu kosztów. Już dziś prowizje za udzielenie pożyczki gotówkowej sięgają 20-30 proc. pożyczanej kwoty. Odsetki przestają stanowić choćby połowę łącznego kosztu zobowiązania.
Autor: Mikołaj Fidziński
Comperia.pl