Jak wynika z danych Comperia.pl, pożyczki bankowe na zbliżające się święta będą rekordowo drogie. To wszystko w dobie najniższych stóp procentowych w historii. A Polacy znów ruszają po kredyty.
Statystyki nie pozostawiają wątpliwości - okres przedświąteczny to złoty czas dla banków. Jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej, w grudniu zaciągamy o kilkanaście procent więcej kredytów konsumpcyjnych niż w innych miesiącach. W grudniach 2013 i 2014 r. liczba udzielonych kredytów gotówkowych i ratalnych dochodziła do 800 tys. sztuk, gdy w innych miesiącach było to 600-700 tys. sztuk.
Wzrost zainteresowania w okresie przedświątecznym notują też pożyczki pozabankowe. Jak wynika z danych Związku Firm Pożyczkowych i pozyczkaportal.pl, na okres przedświąteczny (ostatni miesiąc przez Bożym Narodzeniem) przypada 15 proc. całej rocznej akcji pożyczkowej.
Tegoroczne święta nie będą inne. Dowodzą temu badania Deloitte - choć 28 proc. respondentów ma zamiar w mniejszym stopniu niż rok temu zapożyczyć się w bankach (kredyty gotówkowe), u sprzedawców detalicznych (kredyty ratalne) lub u rodziny, to dokładnie taki sam odsetek planuje bardziej wykorzystać te formy finansowania. Słowem - status quo. Firmy pożyczkowe widzą z kolei 10-procentowy wzrost zainteresowania pożyczkami przed świętami, w zestawieniu z zeszłorocznym Bożym Narodzeniem.
Osoby, które zamierzają spędzić święta na kredyt, mogą się jednak nieźle rozczarować. Jak wynika z danych narzędzia analitycznego Comperia Analytics, świąteczne kredyty będą w tym roku droższe niż w poprzednich latach. Dziś średnio Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania (RRSO) kredytu bankowego na 12 miesięcy na 1 500 zł to ok. 29 proc. Rok temu w tym czasie było to 24,6 proc.
Średnie oprocentowanie rzeczywiste kredytów na 1500 zł na 12 miesięcy | |
Święta 2010 r. | 26,09% |
Święta 2011 r. | 26,76% |
Święta 2012 r. | 25,18% |
Święta 2013 r. | 27,81% |
Święta 2014 r. | 24,61% |
Święta 2015 r. | 28,95% |
źródło: Comperia Analytics (comperiaanalytics.pl) |
RRSO to najlepszy wskaźnik jakości oferty. Zbiera bowiem w jedną liczbę wszystkie koszty kredytowe - oprocentowanie nominalne (na jego podstawie wylicza się odsetki od kredytu), prowizję (opłata za udzielenie kredytu), ewentualne ubezpieczenia i inne opłaty. Obnaża marketingowe podpuchy typu „obniżka oprocentowania” w sytuacji, gdy jednocześnie bank po cichu stosuje horrendalną prowizję i w rzeczywistości oferta jest bardzo droga.
Skąd tak wysokie RRSO kredytów w sytuacji, gdy mamy rekordowo niskie stopy procentowe? Te wszak powinny przekładać się na tanie kredyty. Tym bardziej, że wraz ze spadkiem stóp procentowych w kraju coraz niższy jest górny limit oprocentowania nominalnego - dziś wyższe niż 10 proc. jest niedopuszczalne i lichwiarskie. Otóż, proszę Państwa, diabeł tkwi w prowizjach.
Średnia prowizja za udzielenie kredytu na 1500 zł na rok to dziś ok. 8,60 proc. Za samo przyznanie kredytu trzeba więc zapłacić przeciętnie 129 zł. Zwykle prowizja jest kredytowana, czyli doliczana do kwoty kredytu. Zatem łącznie kredytobiorca będzie zadłużony na 1 629 zł. Rok temu prowizje sięgały średnio 5,5 proc.
Co więcej, banki mogą właściwie do woli podwyższać prowizje - bo choć od miesiąca funkcjonują już przepisy co do jej górnej granicy pozaodsetkowych kosztów kredytu, to dla zobowiązania na rok wynosi ona… 55 proc. Bankom daleko więc do określonej prawem lichwy.
Niestety, szczególnie w przypadku pożyczek na krótki czas prowizja to przykre dziadostwo. O ile bowiem krótszy okres spłaty kredytu to niższe odsetki (bo bank ma mniej czasu na ich pobieranie), o tyle prowizję wylicza się na samym początku, i jej wysokość rzadko zależy od długości okresu kredytowania. Dlatego klient płaci podobną kwotę niezależnie od tego, czy odda dług za 3 miesiące, czy 5 lat. W przypadku kredytów na krótsze okresy prowizja stanowi więc lwią część łącznych kosztów.
Szczególnie efekt wysokich prowizji widać analizując RRSO pożyczek na 6 miesięcy - dziś wynosi ono średnio niemal 50 proc., choć wcześniej nigdy nie przekraczało poziomu 30-40 proc.
Jedno jest więc pewne - jeśli te święta planowaliśmy spędzić na kredyt, trzeba przygotować się na wydatki przynajmniej o kilkadziesiąt złotych wyższe. A o tym, że istnieją jednak nadal zupełnie bezkosztowe sposoby na sfinansowanie świąt pisaliśmy niedawno tutaj.
Autor: Mikołaj Fidziński
Comperia.pl