Potrzebujesz zaciągnąć kredyt gotówkowy, ale nie pracujesz w ramach umowy o pracę, a na przykład na umowę-zlecenie czy umowę o dzieło? W teorii banki przyjmują takich klientów właściwie z podobnie otwartymi ramionami.
Jak informują banki, uzyskiwanie przychodów z tzw. „umów śmieciowych” jest traktowane przez nie jako w pełni akceptowalne źródło dochodu. Możliwość zaciągnięcia takiego zobowiązania udostępnia praktycznie każdy bank działający w naszym kraju.
Są natomiast kredytodawcy, którzy takie źródło dochodu akceptują tylko w przypadku klientów własnych, czyli posiadających i zasilających już od jakiegoś czasu w tej instytucji konto osobiste. Taka sytuacja występuje np. w BZ WBK.
Oczywiście trzeba mieć świadomość, że w przypadku tradycyjnej umowy o pracę formalności konieczne do spełnienia podczas zaciągania kredytu są dużo mniejsze niż w przypadku uzyskiwania dochodu z tytułu umowy o dzieło, czy umowy zlecenia.
Największe różnice dotyczą np. minimalnego okresu zatrudnienia. O ile w przypadku umowy o pracę wynosi on 3 miesiące, to w odniesieniu do „umów śmieciowych” minimalny okres zatrudnienia to już 6 miesięcy, a w niektórych instytucjach (ING, Eurobank) nawet rok.
Podczas ubiegania się o kredyt uzyskując dochód z tytułu umowy zlecenia lub umowy o dzieło niezbędne jest także przedstawienie dużo większej liczby wymaganych dokumentów. Przykładami takich mogą być np. wyciąg z konta potwierdzający wysokość i regularność otrzymywanego wynagrodzenia, formularz PIT, czy też zaświadczenie z ZUS potwierdzające podstawę wymiaru składek za ostatnie miesiące.
Na koniec niestety trzeba jednak trochę zepsuć tę pozytywną atmosferę. A w zasadzie kredytodawcy robią to sami, bo niestety coraz bardziej śrubują warunki stawiane klientom poszukującym kredytu gotówkowego. Teoria często rozmija się z praktyką, o czym przekonała się niejedna osoba, która z banku, pomimo wydawać by się mogło niezłych zarobków, wyszła z niczym. Autor: Jacek Kasperczyk
Comperia.pl