Po cichu i bez medialnej wrzawy zadłużenie osób z kredytami we frankach szwajcarskich bije kolejny rekord swojej wysokości. Ktoś, kto zaciągnął kredyt w szwajcarskiej walucie w styczniu 2008 roku na 300 tys. zł, dziś jest winien bankowi ponad 480 tys. zł. Wszystko z powodu słabego złotego.
Czym jest Indeks Zadłużenia?
Indeks Zadłużenia przygotowywany jest co miesiąc przez analityków serwisu Comperia.pl. Badane są zmiany poziomu całkowitego zadłużenia (wyrażonego w złotych) pozostającego do spłaty dla przykładowych kredytów hipotecznych na 300 tys. zł na 30 lat. Dla lepszego poznania tych zmian przyjęto, że takie zobowiązania zaciągane były na początku 2006, 2007, 2008 i 2009 roku. Indeks Zadłużenia odpowiada m.in. na pytania: czy warto przewalutować kredyt albo czy warto go akurat nadpłacić.
Komentarz analityka
Niemal od początku listopada trwa stopniowe osłabianie się złotego do najważniejszych walut kredytowych, tj. euro i franka szwajcarskiego. Przez okres 30 dni, za który analizowane są kursy w Indeksie Zadłużenia (tj. od połowy listopada do połowy grudnia) euro i frank szwajcarski zdrożały o 15 gr. Tyle samo wzrosły bankowe kursy walut, wyższe od rynkowych nawet o kilkanaście groszy. 14 grudnia banki sprzedawały euro średnio po 4,69 zł, a franki po 3,83 zł. Średni bankowy kurs euro w II połowie listopada i I połowie grudnia wyniósł 4,61 zł, zaś franka szwajcarskiego – 3,77 zł. To oznacza wzrost wobec analogicznych odczytów z przełomu października i listopada o odpowiednio 12 i 9 gr.
Niestety, polska waluta stała się ofiarą spekulacji oraz nie najlepszej wiarygodności finansowej krajów regionu. Za takimi spadkami wartości złotego nie przemawia sytuacja gospodarcza Polski. Na rynkach panuje niepewność, potęgowana przez informacje o obniżeniu perspektyw ratingu dla Bułgarii, Czech, Litwy i Łotwy. Szczególnie informacje dotyczące sąsiadów Polski odbijają się na zachowaniach inwestorów wobec złotego. Nie pomógł nawet dobrze odebrany przez agencje ratingowe budżet kraju na 2012 rok.
Wracając do sytuacji kredytobiorców - niestety grudniowy odczyt Indeksu Zadłużenia jest dla nich nieubłagany. Szczególnie dla osób zadłużonych we franku szwajcarskim obserwacje są symboliczne, bo jeszcze nigdy ich dług w przeliczeniu na złote nie był tak wysoki. Kto pożyczył w styczniu 2006 roku 300 tys. zł w ramach kredytu w szwajcarskim pieniądzu, dziś winien jest 399 tys. zł. Kto zrobił to rok później, jest zadłużony aktualnie na 429 tys. zł. Jeśli ktoś zdecydował się na kredyt na początku 2008 roku - dziś winien jest aż 480,5 tys. zł, z kolei z pożyczonych w styczniu 2009 roku 300 tys. zł dziś „zrobiło się” aż 390,5 tys. zł. Te wartości są o 2-3 tys. zł wyższe wobec odczytów sprzed 3 i 4 miesięcy, kiedy co prawda niektóre banki sprzedawały franka nawet po 5 zł, ale kurs podlegał silnej fluktuacji i w zasadzie na rynku kosztował od 3,45 – 3,65 zł, z nagłymi wzrostami do 3,80 zł. Dziś kurs jest na stabilnym wysokim poziomie i wynosi na rynku nawet 3,70 zł.
Zadłużenie osób w euro wzrosło przez ostatni miesiąc o 7,5 - 8,5 tys. zł. Kto na początku 2006 roku zapożyczył się w euro na 300 tys. zł, aktualnie winien jest kredytodawcy 323 tys. zł. Kredyt zaciągnięty rok później generuje dziś zadłużenie rzędu 331 tys. zł, zobowiązanie z początku 2008 roku - 357 tys. zł, a wzięte w styczniu 2009 roku - 319 tys. zł. Tym odczytom daleko jednak do wartości z lutego 2009 roku – wówczas zadłużenie było ok. 35-40 tys. zł wyższe niż teraz. Wtedy jednak cena euro dochodziła w bankach nawet do 5 zł.
W obecnej sytuacji najgorszą możliwością dla kredytobiorców byłaby nadpłata czy przewalutowanie swojego kredytu w euro, czy franku. Oznaczałoby to bowiem realizację tego gigantycznego długu, który tak naprawdę jest, rzec można, wirtualny. Moment na wcześniejszą spłatę zobowiązania walutowego jest wówczas, gdy złoty jest mocny wobec waluty kredytu. Wówczas dług w przeliczeniu na złote będzie dużo niższy niż aktualnie.
Autor: Mikołaj Fidziński
Comperia.pl