Ranking pożyczek pozabankowych. Jak wypadają na tle ofert banków?

Szybko, przez Internet, bez zbędnych formalności. Niebankowe firmy pożyczkowe rosną w siłę, kusząc m.in. darmowymi pożyczkami. Ranking przygotowany przez Comperia.pl to potwierdza – ponad połowa przebadanych firm oferuje pożyczki naprawdę za 0 zł. Które to, i gdzie jest haczyk (no bo gdzieś chyba musi być)? Czy faktycznie w bankach jest taniej?

W firmach pożyczkowych jest drożej, ale za to szybciej niż w bankach - bez zbędnych formalności, bez weryfikacji w Biurze Informacji Kredytowej, pieniądze będą na koncie w kilkanaście minut. Ostatnia deska ratunku dla „odrzuconych” przez banki. Taki jest ogólny pogląd na temat oferty niebankowych instytucji udzielających pożyczek.

Rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Już ok. 20 firm pożyczkowych współpracuje z BIK - to oznacza, że przekazuje tam dane o swoich pożyczkobiorcach, ale i sprawdza ich w tej bazie. Badania na tej grupie łamią stereotypy - trzech na czterech klientów firm pożyczkowych ma także kredyt w banku, i w większości spłacają je bez żadnych zaległości. Co więcej, z usług firm pożyczkowych (przynajmniej tych przebadanych) korzystają nie ufni staruszkowie, a przede wszystkim klienci młodzi - w wieku od 18 do 31 lat. Okazuje się więc, że skorzystanie z usług firmy pożyczkowej przestaje być aktem desperacji, a zaczyna być przemyślaną decyzją finansową. Fakt, że zaciągnięcie „chwilówki” trwa naprawdę tylko chwilę jest dla nas świetną zachętą.

A jak to jest z kosztami?

Comperia.pl sprawdziła oferty 36 firm pożyczkowych. Poszukiwała firmy pożyczkowej, która pożyczy 1 tys. zł na 30 dni. Takich ofert było 19. Co z resztą? Wiadomo, u niektórych pożyczkodawców najpierw trzeba pożyczyć (i oczywiście spłacić) nieco mniej, np. do 600-700 zł, żeby zasłużyć sobie na więcej kolejnym razem. Są też firmy, celujące w ogóle w inne pożyczki - np. minimalnie na 6 miesięcy czy rok.

Co natomiast zdecydowanie bardziej interesujące - aż 12 spośród tych 19 firm pożyczkowych pierwszej pożyczki na 1 tys. zł na 30 dni udzieli zupełnie za darmo. Pożyczam tysiąc, i tylko tysiąc złotych oddaję. Z drugiej strony - zdarzają się i oferty kosztujące 200-300 zł.

Dobra, ale jak to możliwe, że można dostać pożyczkę za darmo? Firma pożyczkowa to nie filantrop! Czy gdzieś tutaj jest haczyk?

Hmmm… Jest i go nie ma. Jeśli pożyczkę spłaci się w terminie, naprawdę na żadne odsetki czy koszty klient się nie nadzieje. Ale jeśli długu nie uda mu się oddać na czas… Wtedy cała ta darmowość bierze w łeb. Koszt przedłużenia czasu na spłatę (tzw. zrolowanie pożyczki) ledwie o tydzień będzie kosztowało zwykle przynajmniej 100 zł. 30-dniowa ulga od konieczności spłaty długu wymaga wysupłania do 300 zł. Dlatego tak istotne jest odpowiedzialne zadłużanie się także w firmach pożyczkowych.

Poza tym (ewentualna) darmowość kończy się na pierwszej pożyczce. Za kolejne trzeba już zapłacić, nie ma wyproś. Po miesiącu oprócz pożyczonego 1 tys. zł trzeba zapłacić dodatkowo jeszcze zwykle 200-300 zł. Najatrakcyjniej wypadają tu pożyczki od PandaMoney (oddaje się 100 zł więcej) oraz Vivus (140 zł), mniej niż 200 zł kosztują jeszcze pożyczki w Soho Credit, Alfa Kredyt i Mini Credit.

A jak to wygląda w bankach?

Jak te pożyczki - pierwsze nawet za 0 zł i kolejne zwykle za 200-300 zł - wypadają kosztowo na tle ofert banków?

Więc tak - w banku ciężko jest dostać pożyczkę za darmo. Wyłącznie Getin Bank daje całkiem nowym klientom 2 tys. zł na rok absolutnie bez żadnego oprocentowania, prowizji i innych kosztów. Jest jeszcze Kasa Stefczyka - tam można dostać 1 tys. zł na 3 miesiące za darmo, w ramach promocji Kolekcjoner korzyści. Przekazem „Pierwszy 1 000 zł bez odsetek i prowizji” kusi T-Mobile Usługi Bankowe, ale tu akurat haczyk jest taki, że trzeba pożyczyć min. 5 tys. zł żeby od jednego z tych 5 tysięcy bank nie pobrał żadnych kosztów.

1 tys. zł na miesiąc? W ogóle niewiele banków chce się bawić w tak krótkie pożyczki, oddają więc tu pola firmom pożyczkowym. Ale tam gdzie takie pożyczki są, to zwykle są nieco tańsze niż u niebankowych kolegów (oczywiście odrzucając pożyczki za 0 zł). Kłopotem może być czasem ilość formalności, ale cenowo - banki górą!

Teoretycznie szansą na zupełnie darmowe 1 tys. zł jest opłacenie transakcji kartą kredytową. Jeśli wygenerowany dług na karcie zostanie spłacony w tzw. okresie bezodsetkowym (od 20 nawet do 60 dni), bank nie naliczy ani grosza odsetek. Z drugiej strony - kosztem posiadania karty kredytowej jest coroczna albo comiesięczna opłata, sięgająca od ok. 50 zł nawet do kilkuset złotych. Zwykle banki rezygnują z pobierania tej opłaty, jeśli klient aktywnie korzysta z „plastiku”.

Autor: Mikołaj Fidziński
Comperia.pl