OC najczęściej kojarzy się nam z samochodami. Ma pokryć koszty szkód poczynionych innym uczestnikom ruchu. Chodzi zarówno o krzywdy materialne, jak i te na zdrowiu. Ubezpieczenie obejmuje szkody powstałe na terytorium Polski, a także Unii Europejskiej i niektórych innych krajów europejskich, np. Norwegia, Andora, Szwajcaria.
Umowę OC posiadacza pojazdu mechanicznego zawiera się standardowo na okres 12 miesięcy. Jeśli pod koniec tego okresu nie wypowiesz jej, automatycznie zostanie ona przedłużona na kolejny rok. Będąc „wiernym” ubezpieczycielowi możesz liczyć na niższe zniżki.
Jak podaliśmy wyżej, „standardowy” okres umowy OC to 1 rok. Ale może być też nieszablonowo. Jeżeli bowiem samochód zarejestrowany jest na okres krótszy niż 12 miesięcy – wtedy ubezpieczyciel zawrze tzw. umowę krótkoterminową.
Od czego zależy wysokość składki OC (możesz ją uiścić jednorazowo lub w ratach, np. miesięcznych)? Od mnóstwa czynników. Choćby od pojemności silnika samochodu, także marki pojazdu, jego wieku i przebiegu, czy stanu technicznego, ale też od wieku ubezpieczającego (wiadomo – młodzi statystycznie częściej szarżują na drodze, a są mniej doświadczeni), jego płci (kobiety jeżdżą bezpieczniej) albo tego, czy wcześniej jeździł „bezwypadkowo”. Spore znaczenie ma też strefa – miejsce zarejestrowania samochodu. To dlatego np. sporo aut w Warszawie nie jeździ na stołecznych „blachach” - jest za drogo.
A co gdy ktoś postanowi nie ubezpieczać swojego pojazdu? Do momentu wypadku/stłuczki/innego zdarzenia drogowego, albo zatrzymania przez policję – nic. Ale jeśli „wpadnie” w ręce drogówki, będzie kiepsko – srogi mandat, odholowanie na płatny parking policyjny, no i zapłacenie z własnej kieszeni za ewentualne wyrządzone szkody. Bez ważnej polisy OC nie opłaca się wyjeżdżać na drogi. OC trzeba wykupić zaraz po nabyciu pojazdu, najpóźniej w dniu rejestracji.
Warto mieć na uwadze także fakt, że ubezpieczyciel zażąda od ubezpieczonego zwrotu środków wypłaconych z tytułu OC m.in. gdy ten szkodę wyrządził pod wpływem alkoholu albo środków odurzających, nie posiadał prawa jazdy, albo zbiegł z miejsca kolizji.
Mikołaj Fidziński
Comperia.pl