Choć tytuł przywodzi na myśl słynną polską komedię, w której mogliśmy śledzić perypetie Kargula i Pawlaka, to aktualnie nikomu nie jest do śmiechu. Po raz kolejny w tym roku frank szwajcarski bije rekord notowań w odniesieniu do większości walut na świecie, w tym także do złotego. Dziś w niektórych bankach trzeba było płacić za szwajcarską walutę już prawie 4 złote.
Od kilku tygodni na rynkach finansowych panuje strach i niepewność związana z utrzymaniem się dotychczasowego tempa wzrostu światowej gospodarki. Czarę goryczy przepełniła piątkowa decyzja jednej z największych agencji ratingowych Standard&Poor’s, która obniżyła rating Stanów Zjednoczonych.
W jej mniemaniu nabywanie obligacji skarbowych tego kraju nie może już być traktowane jako jeden z najbezpieczniejszych, istniejących sposobów inwestowania kapitału. Warto przypomnieć, że jest to pierwsza obniżka wiarygodności kredytowej w całej historii tego państwa.
Na reakcję inwestorów nie trzeba było długo czekać. Krążący po rynku kapitał globalny szuka bezpiecznego schronienia. W ostatnim czasie jesteśmy świadkami coraz to nowych rekordów cen złota, które już przekroczyło poziom 1750 dolarów za uncję oraz rekordowych poziomów notowań waluty ze Szwajcarii.
Banki z najwyższym kursem sprzedaży CHF/PLN* |
| Kurs kupna | Kurs sprzedaży |
Getin Noble Bank | 3,4967 | 3,9829 |
Kredyt Bank | 3,7079 | 3,9660 |
Bank BGŻ | 3,7177 | 3,9651 |
*bankowe kursy walut na 9 sierpnia (odczyt poranny) |
Źródło: porównywarka finansowa Comperia.pl |
O ile jednak lokowanie aktywów w złocie pozwala czerpać zyski ze wzrostu jego wartości, o tyle drugi sposób na zarabianie jest źródłem problemów dla wszystkich osób posiadających kredyt wyrażony w tej walucie.
Zobaczmy, jak przedstawiałby się poziom zadłużenia oraz wysokość rat kredytów osób którzy zaciągnęli takie zobowiązanie w styczniu 2007, 2008, 2009 roku przy średnim kursie franka na poziomie 4 zł. Założenia dla poniższe symulacji to: kredyt na kwotę 300 tys. złotych, okres spłaty 30 lat, raty równe.
Widać doskonale, że o ile w momencie uruchomiania kredytu, kredytobiorcy mogli mieć wymierne powody do satysfakcji, o tyle dzisiaj ewidentnie nie mają podstaw do radości. Wręcz przeciwnie. W zależności od momentu zaciągnięcia zobowiązania hipotecznego denominowanego we franku szwajcarskim, ich miesięczne raty wzrosły średnio o około 450 zł.
Ktoś, kto na taki kredyt zdecydował się w styczniu 2007 r. dziś płaci o prawie 400 zł więcej, a jego „sąsiad”, który podjął taką samą decyzję dwa lata później - aktualnie będzie uiszczał ratę już o ponad 500 zł wyższą niż początkowa. Z każdego analizowanego przypadku wynika, że „frankowicze” są ponadto zadłużeni na o wiele wyższą kwotę (oczywiście po przeliczeniu na polskie złote) niż ta z początku okresu kredytowego. Wszystko za sprawą niekorzystnych wahań kursu walutowego szwajcarskiej waluty.
Najgorsze jest to, że trudno prognozować, do jakich poziomów wzrośnie cena franka, a nawet najwięksi pesymiści nie spodziewali się, że jego wartość wobec złotego może być aż tak wielka.
Co zatem ma zrobić zwykły kredytobiorca? Przede wszystkim zachować zimną krew i czekać, aż na rynki finansowe powróci spokój i stabilność. To z kolei powinno urzeczywistnić wyceny aktywów, jakimi się na tych rynkach obraca, w tym przede wszystkim walutę Szwajcarii, której cena niczym mocno nadmuchiwany balon szybuje coraz wyżej. Pozostaje nam mieć nadzieję, że nie będzie to trwało zbyt długo.
Jacek Kasperczyk
Comperia.pl