Zaciągnięcie kredytu hipotecznego w kwocie, która pozwoli zapłacić jedynie sprzedającemu nieruchomość, często nie wystarcza.
Na jaki maksymalnie kredyt mogę więc liczyć?
Po pierwsze dodatkowe pieniądze potrzebne będą na wykończenie mieszkania kupowanego na rynku pierwotnym lub na remont w przypadku mieszkania z rynku wtórnego. Z tym jednak nie powinno być problemu, ponieważ wyceniając nieruchomość, czyli ustalając wartość zabezpieczenia, banki uwzględniają wzrost wartości nieruchomości na skutek przeprowadzonych prac remontowych.
Problem pojawia się w przypadku tzw. kosztów około kredytowych, które mogą pochłonąć nawet 10 proc. kwoty udzielonego kredytu. Mowa tutaj o opłatach notarialnych i sądowych (taksa notarialna, opłaty za wypis z aktu notarialnego, opłata za ustanowienie hipoteki) czy prowizji dla agencji nieruchomości, jeżeli korzystamy z jej usług. Średnio 2 proc. kwoty kredytu kosztować będzie prowizja za jego udzielenie. Poniesiemy też koszty ubezpieczeń – jeżeli nie posiadamy wkładu własnego, musimy wykupić ubezpieczenie niskiego wkładu własnego. Średnio takie ubezpieczenie kosztuje 3,5 proc. i jest naliczane od kwoty brakującego wkładu własnego raz na trzy lub pięć lat.
W wyniku kryzysu na rynku finansowych, warunki udzielnia kredytów zmieniły się na niekorzyść klientów. Wcześniej kilka banków (mBank, MultiBank, DomBank) oferowało kredyty w kwocie przewyższającej wartość nieruchomości, czyli na więcej niż 100 proc. wskaźnika LTV, czyli relacji kwoty kredytu do wartości zabezpieczenia (LTV - ang. loan to value). Nadal kredytu na 104 proc. wartości nieruchomości gotowy jest udzielić bank Pekao.
Comperia.pl