Korzystanie z przelewów stało się transakcją powszechnie stosowaną. O ile jednak w obrocie krajowym operacja taka jest klientom dość dobrze znana, to w związku z transakcjami wykraczającymi poza granice kraju pojawiają się liczne wątpliwości.
Decydując się na przesłanie środków do zagranicznego odbiorcy trzeba pamiętać, że w transakcji będzie uczestniczyć nie tylko nasz bank – nadawca przelewu, ale też bank odbiorcy i prawdopodobnie jeden lub kilku banków pośredniczących. Z tego powodu operacja taka wiąże się z kosztami prowizji pobieranych przez każdą z tych instytucji.
Kto pokrywa te koszty?
To zależy od opcji podziału kosztów wybranej przez nadawcę przelewu. Do wyboru ma on trzy rodzaje naliczania kosztów. Pierwsza z nich to SHA, oznaczająca podział kosztów pomiędzy nadawcę, a odbiorcę przelewu. Zazwyczaj oznacza on, że nadawca płaci prowizję naliczaną przez swój bank, a odbiorca pokrywa pozostałe koszty.
Druga możliwość to OUR, oznaczająca pokrycie całości kosztów przez nadawcę. Zwykle opłata naliczana jest już na wstępie, dzięki czemu odbiorca otrzyma dokładnie taką kwotę, jaka zostanie mu wysłana.
Ostatnia możliwość, jaką ma do wyboru nadawca przelewu, to BEN, czyli przerzucenie wszystkich kosztów na odbiorcę pieniędzy. Wszystkie prowizje są wówczas pobierane z kwoty, na jaką zlecony został przelew – w rezultacie odbiorca otrzyma odpowiednio mniejszą sumę.
Co jeszcze warto wiedzieć?
Informacja o tym, kto płaci za przelew, może okazać się kluczowa na przykład w przypadku płatności za dokonane za granicą zakupy – przelew nieświadomie zlecony w opcji BEN może dojść do odbiorcy w mniejszej kwocie i nie pokryć całej ceny zakupu.
Natomiast koszty w opcji SHA i OUR mogą zostać naliczone zarówno kwotowo czy procentowo już w momencie składania przelewu, jak i dopiero po rozliczeniu transakcji, uwzględniając tylko faktycznie poniesione opłaty.
Autor: Gabriela Drzymalska
Comperia.pl