Zysk z nieruchomości ma dwa podstawowe źródła: sprzedaż i najem. Pierwsze, mogące nosić nawet znamiona spekulacji, było bardzo popularne w czasach mieszkaniowej hossy. Drugie istniało od zawsze, jednak nabiera większego znaczenia w okresie nieruchomościowej dekoniunktury. Przeczytaj o tym, jak zarabiać na nieruchomościach.
Nieruchomości to pewny zysk w długim terminie. Taka opinia dominuje powszechnie, choć straciła na reputacji w wyniku światowego kryzysu finansowego. Wraz z poprawą ogólnej koniunktury wraca jednak do łask. Być może warto odkurzyć temat?
Kupić, żeby zarobić
Zakup nieruchomości z ideą jej odsprzedaży po upływie określonego czasu wydawał się bardzo prostym pomysłem w czasach, kiedy mieszkania zyskiwały na cenie kilkadziesiąt procent rocznie. Nie była wtedy istotna lokalizacja, rozkład, piętro umiejscowienia lokalu. Ważne było jego posiadanie i na czas wystawienie do sprzedaży. No właśnie, na czas. Kto zwlekał z decyzją do ostatniego kwartału 2008 roku, wpadł w sidła kryzysu. Mieszkanie może szukać nabywcy do dzisiaj, już po dużo niższej cenie.
Cuda się zdarzają, ale rzadko
Hossa na rynku nieruchomości w Polsce traciła na dynamice już w 2007 roku. Była źródłem krociowych zysków dla tych, którzy odważyli się na czas zainwestować, w szczególności z wykorzystaniem kredytu. Mieszkanie kupione w 2005 roku za 200 000 PLN mogło być z powodzeniem sprzedane za 400 000 PLN dwa lata później, a koszt obsługi całej transakcji sprowadzał się do kilkunastu tysięcy złotych. Czasy tak dynamicznych wzrostów cen nie mają już prawa wrócić. Dzisiaj należy myśleć o nieruchomościach w kategoriach długoterminowych inwestycji, a nie kilkunastomiesięcznych spekulacji.
Ceny tylko do góry?
Załóżmy, że dotknęliśmy cenowego dna i metr kwadratowy będzie się stawał tylko droższy. Przyjmijmy, że od dzisiaj zacznie zyskiwać na wartości średniobiorąc 10% rocznie. Wkalkulujmy w całość koszt obsługi kredytu hipotecznego – przy dzisiejszym poziomie stóp procentowych - około 7% rocznie. W kieszeni zostaje teoretycznie 3% na plusie. Oczywiście pod warunkiem spełnienia się pozytywnego scenariusza. Dodatkowo w operacji można uwzględnić wynajmowanie nabytego lokalu. Zyskamy w ten sposób realnie 3-5% dodatkowego zysku (przychód z najmu, pomniejszony o koszty najmu w odniesieniu do wartości nieruchomości). W efekcie zbliżamy się do zysku przewyższającego poziom z lokaty bankowej.
Ceny nie wzrosną? Pozostanie najem.
Osiąganie przychodu z najmu nieruchomości jest domeną rentierów, landlordów. Dwadzieścia pięćdziesięciometrowych lokali w dużym mieście przyniesie co miesiąc kilkadziesiąt tysięcy czystego zysku. Pod warunkiem, że nie ma konieczności obsługi ciążących na majątku hipotek. W przeciwnym razie profity będą musiały zostać przeznaczona na spłatę kredytowych rat. I w takiej właśnie sytuacji znajdą się Ci, którzy dzisiaj kupią mieszkania, gdy nie spełni się pozytywny scenariusz wzrostu ich cen.
Nasza rada? Nieruchomości były, są i będą dobrą lokatą kapitału, pod warunkiem, że są atrakcyjnie zlokalizowane. Nawet jeżeli moment dokonania inwestycji nie okaże się najlepszy, to dobrze położona nieruchomość zawsze znajdzie chętnego najemcę. A i sprzedaż po powrocie dobrej koniunktury będzie dużo prostsza.
Comperia.pl