Przed nastaniem ery kryzysu finansowego nawet 70% wszystkich zaciąganych przez Polaków kredytów było denominowanych we frankach szwajcarskich. Euro wybierane było wtedy przez maksymalnie kilka procent kredytobiorców. Drastyczne spadki wartości złotego w końcówce 2008 roku i w 2009 roku oraz skutki kryzysu finansowego odwróciły tę tendencję. Dzisiaj króluje kredyt w złotych, wariant w euro zyskuje na popularności, a kredytów we frankach prawie nie ma.
Kredyty we frankach szwajcarskich święciły tryumfy popularności, ponieważ „ teoretyczne” koszty ich obsługi wydawały się nadzwyczaj atrakcyjne. Kiedy oprocentowanie pożyczek w złotych przekraczało 6%, odpowiednik w CHF (waluta Szwajcarii) kosztował dwa razy mniej! W atmosferze ówcześnie panującej na giełdzie hossy nikt nie obawiał się pikowania kursu złotego. Kryzys pokazał, że kredyt walutowy jednak może zaboleć. Najwięksi pechowcy mają dzisiaj o połowę wyższe saldo zadłużenia, ponieważ kurs, przy którym był zaciągany(poniżej 2 PLN / CHF) był właśnie o 50% niższy od obowiązującego dzisiaj (prawie 3 PLN/CHF). Przykładowy kredyt o wartości 200 000 PLN może dzisiaj wynieść 300 000 PLN!
W czasach mieszkaniowej hossy nie obowiązywały realne ograniczenia w bankowej polityce udzielania kredytów walutowych. Pożyczkę we frankach można było uzyskać nawet na 130% wartości nieruchomości, a zdolność kredytowa wyliczana była tak samo jak dla kredytu w złotych. Dopiero od połowy 2006 roku wprowadzenie Rekomendacji S miało spowodować ograniczenie akcji sprzedaży hipotek w walutach obcych. Nadzór narzucił bankom konieczność bardziej restrykcyjnego wyliczania zdolności kredytowej. W praktyce jednak zmiany okazały się niewystarczające. Zarówno klienci, jak i banki znalazły sposób na dalsze dmuchanie walutowego balona.
Kryzys otworzył oczy
Wlanie się do polski kryzysowego strumienia spowodowało natychmiastowe niemal zakręcenie przez banki kurka z pieniędzmi. Z drugiej strony klienci wcale nie chcieli po nie sięgać. Niepewna gospodarcza przyszłość oraz bolesna lekcja spadku złotego kazały odłożyć wszelkie, znaczące decyzje finansowe na przyszłość. Tym sposobem kredyty we frankach szwajcarskich niemal wymarły. W międzyczasie Komisja Nadzoru Finansowego przygotowała wprowadzenie kolejnych Rekomendacji – S II i T mających służyć ograniczeniu walutowej akcji kredytowej. Tym razem skutecznie. Kredyty we frankach do dzisiaj nie odzyskały roli jaką odgrywały do końca 2008r.
Dlaczego klienci zaczęli brać euro?
„Bierz kredyt w walucie, w której zarabiasz” grzmieli doradcy w kryzysowym 2009 roku. Jednak coraz silniej przebijało się hasło brania kredytów w euro, bo przecież Polska kiedyś w strefie euro będzie. A to oznacza, że w tej właśnie walucie zaczniemy uzyskiwać dochody. Medialny przekaz się przyjął. Stopniowo rosła popularność eurokredytów, by osiągnąć dzisiaj ponad 20% udziału w rynku.
Udział poszczególnych opcji walutowych
2007 | 2008 | 2009 | 2010 | |
CHF | 70% | 69% | 25% | 9% |
EUR | 2% | 2% | 15% | 20% |
PLN | 27% | 28% | 58% | 69% |
USD | 1% | 1% | 2% | 2% |
Źródło: porównywarka finansowa Comperia.pl
Dzisiaj kredyty walutowe stanowią 31% wszystkich nowych pożyczek. Przed trzema laty statystyka była dokładnie odwrotna. Jednak tendencja wskazuje na odbudowę popularności tych bardziej ryzykownych, jednak relatywnie tańszych wariantów walutowych. Czyżby zatem nauka poszła w las?
Pieniądze lubią ciszę
Decyzja o kredycie hipotecznym należy do najważniejszych w życiu przeciętnego Kowalskiego. Dlatego trzeba ją podejmować z nadzwyczajną ostrożnością. I nie chodzi tylko o wybór banku, ale przede wszystkimi waluty zobowiązania.
Argumentów za każdą opcją jest bardzo dużo. Co więcej, wiele z nich dotyczy przyszłości, a tej przecież nie znamy. Kiedy Polska wejdzie do strefy euro? Czy kryzys grecki ma szansę powtórzyć się na przykład w Hiszpanii? A może światowa bessa już niedługo powróci? Na te pytania i wiele innych nie znamy odpowiedzi.
Dlatego właśnie decyzję trzeba podejmować w perspektywie długoterminowej, mając świadomość ogólnie prawdopodobnych wariantów. Jeżeli więc wybierany hipotekę w złotych to godzimy się na płacenie wyższej ceny oraz na fakt, że nie znanym dzisiaj po jakim kursie zadłużenie zostanie przeliczone na walutę w dniu przystąpienia Polski do unii walutowej. Jeżeli jednak wybieramy pożyczkę w walucie obcej, to w portfelu zostanie więcej, jednak przy ryzyku, że przyjdą czasy, kiedy mniej raty oraz kwota kredytu do spłaty mogą znacznie wzrosnąć. Dlatego w tym przypadku więcej oszczędzajmy na ewentualne gorsze czasy, a kiedy one już przyjdą, nie poddajmy się panicznym ruchom. Pamiętajmy, że w dłuższym okresie gospodarka wyrównuje wszelkie trendy, w tym te dotyczące kursowych wahań.
Comperia.pl