Tegoroczna majówka zapowiada się dość oszczędnie. Za wyciągnięciem takiego wniosku przemawia fakt, że będzie ona trwała "tylko" cztery dni. Nie oznacza to jednak, że będzie ona zupełnie darmowa. Aby miło spędzić ten czas przeciętny Polak powinien wygospodarować w swoim portfelu kwotę minimum 700 złotych. Porównywarka finansowa Comperia.pl podpowiada skąd wziąć taką sumę.
Długie weekendy to nie tylko doskonała okazja do odpoczynku i spędzenia czasu na świeżym powietrzu, ale także możliwość poznania wielu nowych osób. Niestety, takie kilkudniowe wypoczynki wymagają poniesienia dość dużych nakładów finansowych. Biorąc pod uwagę, że tegoroczny weekend majowy trwał będzie dokładnie 4 dni, to na jego organizację potrzebna jest suma w wysokość około 700 zł na osobę. Dlaczego akurat taka kwota jest totalnym minimum?
Ano dlatego, że mniej więcej połowę tej sumy "zabiorą" nam noclegi (3 noce po 120 złotych), a reszta zostanie przeznaczona na zakup wyżywienia (śniadania, obiady, kolacje = 4 dni po 90 złotych). Osoby zainteresowane bardziej aktywnym wypoczynkiem do wspomnianej powyżej kwoty muszą dorzucić jeszcze kilka stówek.
Skąd wziąć 700 złotych?
Przeciętne wynagrodzenie w Polsce wynosi około 4100 zł brutto, co "na rękę" daje około 2900 zł. Osoba dysponująca takimi dochodami aby uzyskać kwotę 700 zł wystarczy, że na wspomnianą majówkę przeznaczy jedną czwartą swojego wynagrodzenia (dokładnie 24 proc). Trzeba jednak pamiętać, że wiele osób zarabia mniej niż średnia krajowa, a co za tym idzie powinni oni z odpowiednim wyprzedzeniem zadbać o zgromadzenie takiej kwoty.
Jednym z pomysłów może być rozłożenie owego oszczędzania na 12 równych części. Dzięki takiemu rozwiązaniu do uzbierania 700 złotych wystarczy w każdym miesiącu odkładać kwotę w wysokości 58 złotych - co wydaje się na tyle niską wartością, że nie powinno nikomu sprawić problemu.
Dla tych co im brakuje
Jeśli jednak nie jesteśmy w stanie wygospodarować tych kilkudziesięciu złotych miesięcznie konieczne będzie poczynienie pewnych oszczędności w naszych codziennych finansach. Najprościej jest zrezygnować z rzeczy, które niewiele kosztują, a kupujemy je każdego dnia. Dobrymi przykładami mogą być chociażby poranna kawa na stacji benzynowej, ulubiona gazeta czy kanapka kupowana od firmy cateringowej.
Wszystkie te rzeczy niby kosztują niewiele (zaledwie kilka złotych), ale w ujęciu miesięcznym wyrywają z budżetów domowych kilkadziesiąt lub kilkaset złotych. Tym samym rezygnacja z któregoś z tych „ nawyków” przynosi realne oszczędności w naszym portfelu.
Miejsc do szukania oszczędności jest oczywiście dużo więcej. Może to być na przykład zamknięcie konta bankowego, za którego prowadzenie musimy płacić, samodzielny zakup waluty na spłatę kredytu hipotecznego (ominiemy spread) czy zmiana operatora telekomunikacyjnego. Możliwości jest dużo - wystarczy ich tylko poszukać.
Lepiej myśleć zawczasu
Najlepszym wyjściem z sytuacji będzie jednak nie pośpieszne szukanie oszczędności w swoich budżetach domowych, a wyrobienie w sobie nawyku regularnego gromadzenia pieniędzy. Nie chodzi tutaj oczywiście o budowanie olbrzymiego zaplecza finansowego na emeryturę czy edukację dzieci (choć to też jest wskazane), ale zbudowanie poduszki finansowej, która z powodzeniem wystarczy do sfinansowania majówki, wakacji czy zakupów świątecznych.
Warto także pamiętać, że powyższe wydarzenia mają miejsce w każdym roku i występują one w ściśle określonych terminach. Pozwala to w pełni przewidzieć wydatki jakie będziemy musieli ponieść na ich organizację.
Podsumowanie
Samodzielne odkładanie pieniędzy z myślą o przyszłych wydatkach sprawia, że nie musimy się nimi w ogóle przejmować. Gdy nadejdą święta, wakacje czy majówka będziemy pewni, że dysponujemy na tyle dużymi środkami, że bez problemu uda nam się je sfinansować. Co więcej, w naszych głowach pojawi się bezcenne uczucie panowania nie tylko nad swoimi domowymi finansami, ale także nad całym życiem.
Autor: Jacek Kasperczyk
Comperia.pl