Przypominam, że od stycznia 2016 r. rośnie wymóg minimalnego wkładu własnego do kredytu hipotecznego. Z własnej kieszeni trzeba będzie wnieść minimum 15% wartości mieszkania, a nie jak dotychczas 10%. Przypominam też, że da się to jednak obejść - o tym pisałem w tym miejscu.
Ale dziś o tym, czy to w ogóle ma jakieś znaczenie? Bo właściwie nie ma. Niepotrzebne są obawy, że Polacy nie będą mieli na wkład własny i nie zaciągną kredytów, będzie zapaść na rynku bankowym, na rynku nieruchomości i w ogóle armagedon.
Jak pokazuje Związek Banków Polskich, poprzednie podwyżki minimalnego wkładu własnego (od 2014 r. trzeba było wnosić min. 5% z własnej kieszeni, a od 2015 r. 10%) nie miały w zasadzie żadnego przełożenia na liczbę udzielanych kredytów mieszkaniowych. Drugi kwartał 2015 r. był najlepszy od 3 lat! Stosowny wykres zobaczycie Państwo nieco niżej.
Poza tym, rekordowo tanie kredyty mieszkaniowe i relatywnie niskie ceny mieszkań przy jednoczesnym bardzo niskim oprocentowaniu lokat sprawiają, że pieniądze Polaków znikają z lokat i część z nich trafia na rynek nieruchomości.