Towarzystwa ubezpieczeniowe nie ubezpieczają zdarzeń, których ochrona mogłaby spowodować częstsze ich występowanie. Związane jest to z ryzykiem nadużyć. Sprawdźmy, jak starają się je ograniczać ubezpieczyciele.
Ubezpieczeniu podlegają tylko te wydarzenia, które spełniają ściśle określone warunki, wyznaczane przez ubezpieczyciela. Owe obostrzenia ustalają także zakres odpowiedzialności ubezpieczyciela. W jego ustalaniu brane są pod uwagę takie kryteria jak: szacowalność, łączność prawdopodobieństw, a także egzogeniczność. Szczególnie istotne jest ten ostatni wyznacznik. Trudno wyobrazić sobie, że towarzystwo będzie chronić przed stratą, która może zależeć od woli ubezpieczonego. Stanowiłoby to zbyt wielką pokusę nadużycia dla tego ostatniego.
Niestety nie zawsze można łatwo rozgraniczyć zdarzenia, które są zależne od ubezpieczonego, od tych, na których wystąpienie nie ma on wpływu. Tak naprawdę niemal każde zdarzenie negatywne może, przynajmniej w minimalnym stopniu, zależeć od wykupującego polisę (np. brak zamontowania alarmu zwiększa ryzyko włamania do mieszkania).
Ubezpieczyciele starają się w różny sposób motywować klientów do większej ostrożności, mimo że chroni ich polisa. Dobrym przykładem są zniżki za bezszkodową jazdę w przypadku polis OC albo częsty wymóg montowania odpowiednich zabezpieczeń przy ubezpieczaniach mieszkania.
Kolejnym przykładem nadużyć ubezpieczeniowych może być wykorzystywanie roli państwa jako ubezpieczyciela i gwaranta wobec działalności banków. Te ostatnie są wyjątkowo narażone na utratę płynności finansowej, zarówno na skutek błędnej polityki, np. kredytowej, ale również ze względu na spekulacje skutkujące efektem psychologicznym wśród jego klientów, doprowadzającym do niekorzystnych dla banku działań.
Można sobie wyobrazić sytuację, gdy plotka doprowadza do masowego wycofywania depozytów, co grozi takiemu bankowi bankructwem. Bank centralny może pożyczyć instytucji komercyjnej, znajdującej się w potrzebie, pieniądze w odpowiedniej wysokości i tym samym zapewnić mu środki na dalsze funkcjonowanie na rynku. W tym kontekście może pojawić się pokusa nadużyć. Bank, wiedząc, że ma stosowne zabezpieczenie na wypadek własnej niewypłacalności, będzie skłonny do podejmowania większego ryzyka inwestycyjnego, a za ewentualną pomoc od państwa zapłacą podatnicy. W takim wypadku mamy do czynienia z redystrybucją środków, a nie z ubezpieczeniem. Obowiązkowa ochrona może stać się pretekstem do nadużyć - a to wszystko w majestacie prawa.