Pożyczkobiorcy w naszym kraju są chronieni przez ustawę antylichwiarską, która nie pozwala pobierać pożyczkodawcom nadmiernych odsetek. Niestety ci znaleźli sposób na zwiększenie kosztów swoich usług, doliczając różne inne koszty. Podkreślmy, że nie warto przy tym ufać do końca różnym promocjom pożyczek gotówkowych.
Należy zwracać szczególną uwagę, gdy pożycza się pieniądze. Dotyczy to zarówno standardowych ofert, jak i promocyjnych. Niestety nierzadko się zdarza, że możemy trafić na naprawdę drogą „okazję”. Takie obchodzenie ustawy antylichwiarskiej to najczęściej specjalność różnych firm pożyczkowych, oczywiście nie wszystkich.
Również banki potrafią stosować podobne zabiegi w celu zwiększania kosztów usług. Jest to szczególnie widoczne w okresie przedświątecznym, gdy na rynku kredytów toczy się prawdziwa wojna na niskie oprocentowanie. Po dokładniejszej analizie tych ofert okazuje się jednak, że nie są wcale tak atrakcyjne, ponieważ niosą za sobą dodatkowe koszty. Prym wiedzie tu prowizja, której wysokość to kilka, a czasem wręcz kilkanaście procent kwoty pożyczki.
Gdy przeglądamy oferty promocyjne różnych kredytów, warto zwrócić uwagę na umieszczane w reklamach drobnym druczkiem informacje. Tam znajdziemy właściwe stawki, jakie stosuje w danej ofercie bank. Nawet, gdy oprocentowanie wydaje się być atrakcyjne, często zapłacimy więcej za prowizję czy ubezpieczenie, chociaż to ostatnie bywa opcjonalne. Prowizję jednak przeważnie zapłacimy, a bank może nawet zaproponować, żeby jej kwotę wliczyć do sumy kredytu i oprocentować, co sprawi, że zapłacimy nieco wyższe koszty. Zdarzają się oczywiście pożyczki bez prowizji, ale wtedy bank często żąda wykupienia dodatkowych produktów, jak np. konto osobiste lub jakiś produkt ubezpieczeniowy.
Oferty kredytowe są tak skonstruowane, żeby wyglądały atrakcyjnie i sprawiały wrażenie tanich, jedynych w swoim rodzaju. To zabieg marketingowy. My jednak powinniśmy przede wszystkim zwracać uwagę na całkowite koszty kredytu, czyli to, co w ogólnym rozrachunku, będziemy musieli oddać. Oprocentowanie nominalne kusi nas, by skorzystać z propozycji, ale przecież jest tylko jednym z wielu elementów, które wpłynie na cenę usługi kredytowej. Banki to nie instytucje charytatywne i wiadomo, że chcą zarobić. Nie oznacza to jednak, że mamy pozwolić im sprzedać sobie najdroższy produkt.