Wprawdzie wśród konsumentów to kredyty samochodowe cieszą się największym zainteresowaniem przy zakupie aut, ale leasing również posiada wielu zwolenników. Minusem tej drugiej formy finansowania może być jednak trud dochodzenia swoich praw w przypadku otrzymania pojazdu z wadami fabrycznymi.
To prawda, leasing samochodów cieszy się coraz większym zainteresowaniem i to nie tylko firm, ale również konsumentów. Najczęściej jednak to firmy biorą w leasing pojazdy, a to ze względu na brak konieczności zakupu auta po zakończeniu spłacania rat oraz zalety podatkowe tej formy finansowania. Ogólnie ujmując, leasing okazuje się bardziej ekonomicznie uzasadniony niż kredyt.
Oczywiście każdy przedsiębiorca powinien przemyśleć, przeliczyć i dokładnie przeanalizować oferty firm leasingowych oraz banków, które również parają się tą profesją. Bardzo istotny jest też rodzaj leasingu, a konkretnie to, czy ma to być leasing operacyjny, czy finansowy. Można nadmienić, że leasing operacyjny cieszy się mimo wszystko większym zainteresowaniem. Od tego bowiem, jaki wybierzemy rodzaj leasingu, zależy sposób rozliczenia kosztów z fiskusem.
Istotna jest jeszcze jedna kwestia, mianowicie wady leasingowanych samochodów. Oczywiście nie można z góry zakładać, że użytkowane auta będą miały jakieś miej lub bardziej ukryte usterki, ale dobrze jest wiedzieć, kto wówczas za nie odpowiada.
Mogłoby się wydawać, że za wady leasingowanego auta czy też za każdą leasingowaną rzecz powinien odpowiadać sprzedawca albo firma leasingowa. Sytuacja jest bardziej dość skomplikowana, ponieważ sprzedawcę z leasingobiorcą nie wiąże żaden stosunek prawny. Reklamacja powinna być zatem złożona przez właściciela pojazdu, czyli firmę leasingową, a te raczej nie będą się kwapić do zgłaszania tego typu zastrzeżeń do sprzedawcy. Zgodnie z przepisami Kodeksu cywilnego, art. 709(8), firma leasingowa nie odpowiada za wady leasingowanego samochodu, więc to leasingobiorca powinien zgłosić się z reklamacja do sprzedawcy. Ale przecież, jak wiadomo, sprzedawca nie jest związany żadnym stosunkiem prawnym z leasingobiorcą – i koło się zamyka. Okazuje się, że artykuł ten to po prostu bubel prawny, który nie daje szans na obronę klientom firm leasingowych. W praktyce więc wady leasingowanego pojazdu wykryte po przekazaniu auta przez leasingodawcę klientowi mogą stać się po prostu bolączką leasingobiorcy, z którą trzeba nauczyć się żyć lub naprawić na własny koszt.