Wydaje się, że kryzys minął. Dowodzą tego: wzrost gospodarczy, poprawa wskaźników na rynku pracy i ożywienie na rynkach inwestycyjnych, co jednak nie oznacza, że wraz z odejściem kryzysu znikło zadłużenie Polaków. Wraz z nim rośnie liczba egzekucji komorniczych.
Piętno kryzysu mocno odcisnęło się na polskich rodzinach. Zadłużeni, wobec braku perspektyw na pracę i środków do życia, często nie wytrzymują presji i coraz częściej zdarzają się tragedie rodzinne związane z egzekucjami komorniczymi. Niespłacanie długów skutkuje działaniami windykacyjnymi banków. Wówczas do domów wkraczają komornicy i wiele osób traci majątek. Mimo iż komorników przybywa na rynku, są zapracowani i nie nadążają z licytacjami oraz likwidacją długów. Nie jest to komfortowa sytuacja ani dla nich, ani tym bardziej dla dłużników. Gdy trwało największe nasilenie kryzysu, a wraz z nim coraz większe kłopoty polskich rodzin, tąpnięcia na rynku pracy i upadające przedsiębiorstwa, niejako rzeczą naturalną była mniejsza aktywność kredytobiorców w spłacaniu zadłużeń i coraz większa aktywność instytucji komorniczych zajmujących kolejne nieruchomości. Dlatego kiedy daje się zauważyć znaczne ożywienie gospodarcze, trudniej zrozumieć rosnące licytacje komornicze.
W 2012 roku komornicy zgłosili do Krajowej Rady Komorniczej niewiele ponad 14 tys. egzekucji komorniczych, w 2013 roku już 24 687, by w tym roku tylko do maja odbyć już 14 261 licytacji komorniczych na nieruchomościach. Przewiduje się, że do końca roku liczba takich licytacji może osiągnąć nawet 40 tys. Według opinii Krajowej Rady Komorniczej nie należy oczekiwać zatrzymania tej tendencji. Przeciwnie, licytacje komornicze będą rosnąć również w najbliższych latach. Niestety coraz więcej jest też nieruchomości w postaci mieszkań, ponieważ wzrasta popyt na mieszkania po egzekucjach komorniczych. Poza tym wiele osób ma świadomość, jak wielkie są szanse nabycia mieszkania z komornikiem w roli pośrednika, oby nie za świadomym pośrednictwem komornika. Zazwyczaj na pierwszej licytacji cena wywoławcza wynosi 3/4 wartości nieruchomości, przy drugiej już 2/3. Dlatego, mimo iż notuje się ożywienie gospodarcze, wiele osób nie radzi sobie ze spłatą kredytów, również hipotecznych, zaś popyt na nieruchomości z licytacji komorniczych stale rośnie.
Coraz częściej nieodpowiedzialni kredytobiorcy pożyczają pieniądze pod zastaw własnych mieszkań. Nie w bankach, ale w firmach pozabankowych lub u prywatnych inwestorów prowadzących działalność kredytową. Zwykle są to kwoty bardzo niskie w stosunku do wartości mieszkań, ale kolosalne procenty naliczane przez pożyczkodawców nie pozwalają na spłatę kredytów. W konsekwencją realna staje się utrata mieszkań. Warto stronić od pochopnych działań, aby później nie czekać na eksmisję.