Banki, które oferują klientom nieoprocentowane pożyczki, również na nich zarabiają. I to całkiem sporo.
Niejedną osobę zaciekawiły z pewnością oferty kredytowe banków, które są w stanie udzielać pożyczek z zerowym oprocentowaniem. Rozpatrując taką ofertę, należy uważnie szukać kruczków i niewidocznych na pierwszy rzut oka opłat.
Przykładem kredytu z zerowym oprocentowaniem nominalnym jest chociażby "Twój Niski Procent" Meritum Banku, dostępny od 1 maja do 30 września b.r. Bank rzeczywiście umożliwia zainteresowanym, którzy przejdą z pozytywnym rezultatem przez proces analizy zdolności i wiarygodności kredytowej, uzyskanie pożyczki na 0 proc., ale pod kilkoma warunkami. Po pierwsze - wszystkie raty muszą zostać spłacone terminowo. Po drugie, kredytobiorca musi wykupić ubezpieczenie do kredytu. Chroni ono w zakresie zgonu, trwałej i całkowitej niezdolności do pracy, a także czasowej niezdolności do pracy czy utraty pracy. W ramach oferty uzyskać można kwotę maksymalnie 25 000 zł przy okresie spłaty od 6 do 36 miesięcy. Jeśli klient, spłacając już dług, opóźni się z ratą lub zrezygnuje z ubezpieczenia, oprocentowanie może zostać podniesione o 3,5 pkt. proc. Plusem jest możliwość uzyskania pozytywnej decyzji kredytowej nawet bez konieczności dostarczania zaświadczeń o zarobkach. Czy kredyt jest zatem darmowy? Z całą pewnością nie. Meritum Bank pobierze od klienta prowizję, składkę ubezpieczeniową, a do tego regularnie pobierana będzie miesięczna opłata operacyjna za obsługę kredytu w wysokości 10 zł.
Podsumowując, z perspektywy banku zwłaszcza w przypadku nowych produktów zaproponowanie tego typu oferty (zerowe oprocentowanie) przynosi wiele korzyści. Taki „prezent” w postaci oprocentowania nominalnego równego 0 proc. jest widocznie opłacalny dla banku. Klient ma poczucie, że płaci za pożyczkę mniej, a bank zarabia na prowizji, ubezpieczeniu i opłatach operacyjnych.