Różna jest polityka kredytowa banków, różne są formy kredytowania i różne koszty udzielania kredytów. Walcząc o klienta banki udostępniają nawet kredyty bez odsetek, choć nie są to wbrew pozorom pożyczki całkowicie darmowe.
Dla starających się o kredyty najważniejsze są koszty. To oczywiste: planując zakup jakiegoś produktu, każdy chciałby, aby cena była jak najniższa. Rzecz jasna, w życiu nie ma nic za darmo. Jeżeli w ofertach reklamowych pokazane są na przykład darmowe konta bankowe czy też kredyty bez odsetek, podchodźmy do tego z dużą rezerwą. Jeśli bank reklamuje darmowe konto bankowe, należy mieć świadomość, że zawsze mogą pojawić się jakieś koszty korzystania z takich rachunków. A kredyty bez odsetek? Niby istnieją, ale najczęściej i tak trzeba za nie płacić.
Z kart kredytowych teoretycznie można korzystać, nie płacąc żadnych odsetek – jednak tylko wtedy, gdy ich właściciele rozliczają się z bankami w tzw. terminie bezodsetkowym, który może wynosić nawet do 60 dni. To naprawdę dobra oferta. Jeżeli w tym czasie właściciel karty rozliczy się z pożyczki, jaką zaciągnął w banku za pośrednictwem karty kredytowej, nie zapłaci ani grosza odsetek. Jeśli jednak nie wywiąże się z tego obowiązku, skutki będą dotkliwe dla jego kieszeni. Należy pamiętać, że za korzystanie z kart kredytowych trzeba zapłacić, koszty są jednak rozmaite w różnych bankach.
W niektórych bankach istnieją kredyty bez odsetek. Jako że nie ma nic za darmo, klient będzie musiał za to zapłacić, i to wcale nie mało. Już na starcie trzeba wpłacić wysoką prowizję (w wysokości nawet 7-9 proc.). Okazuje się zatem, że kredyt bez odsetek staje się standardowym kredytem gotówkowym ze standardowymi opłatami. Warto się nad ofertami takich kredytów pochylić, ale przed podjęciem decyzji o zaciągnięciu zobowiązania należy wszystko dokładnie przeanalizować.
Istnieje jeszcze jedna opcja kredytu, który wydaje się być darmowym. Jest to kredyt samochodowy 50/50. Przy takiej transakcji wpłaca się bankowi pierwszą część wartości samochodu w wysokości 50 proc. Drugą połowę płaci się po roku. Wszystko odbywa się bez odsetek, ale nie do końca gratis. Przede wszystkim trzeba liczyć się z prowizją czy też kosztami administracyjnymi.
Reasumując, sprawdza się powiedzenie, według którego nie ma nic za darmo. Tym bardziej w bankach – nawet jeżeli wydaje się, że są tam produkty darmowe. Przecież banki tak je właśnie reklamują… Nie wierzmy reklamom, wierzmy własnym analizom, a jeżeli tylko mamy jakieś wątpliwości, prośmy o pomoc doradców finansowych. Reklama i marketing to jedno, a rzeczywistość bankowa – drugie. Sprawdzajmy, analizujmy i wyliczajmy rzeczywiste koszty produktów i usług bankowych.