Wiele osób żyje w przekonaniu, że umowa o dzieło nie daje szans na korzystanie z kredytów bankowych. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna.
Jeszcze kilka dobrych lat temu umowy-zlecenia i umowy o dzieło nie były tak powszechne, jak ma to miejsce obecnie. Wtedy pracodawcy stosowali przede wszystkim umowy o pracę, sprawiając, że tzw. umowy śmieciowe zaliczane były do niższej kategorii. Należy zgodzić się też ze stwierdzeniem, że w wielu przypadkach zamykały one klientom drogę po kredyty bankowe. Dziś sytuacja uległa znacznej zmianie i posiadanie zatrudnienia na podstawie umowy o dzieło jest zupełnie naturalne. W tego powodu również banki zostały niejako zmuszone do zmiany swoich wymagań i kredyty udzielane są obecnie na podstawie różnych źródeł dochodów i umów cywilnoprawnych.
Większa elastyczność banku nie oznacza jednak, że kredyt na podstawie umowy o dzieło może dostać każdy. Wymagania w tej kwestii są bowiem znacznie bardziej rygorystyczne niż w przypadku umowy o pracę. Wynika to z ryzyka, jakie podejmuje bank, pożyczając pieniądze osobie, które sama nie ma pewności, jak długo będzie zatrudniona w danym miejscu. Pewnego rodzaju zabezpieczeniem wydaje się być ciągłość pracy w określonym okresie. Podczas wizyty w banku zostaniemy z pewnością poproszeni o udokumentowanie zatrudnienia w ostatnich miesiącach. W zależności od banku, kwoty i rodzaju kredytu, może to być od 3 do nawet 24 miesięcy, choć najczęściej w przypadku umów o dzieło wnioskodawca proszony jest o dostarczenie ich oraz rachunków z ostatniego roku. Oczywiście w międzyczasie możemy zmieniać pracodawcę, jednak ważne będzie pokazanie, że jesteśmy zapewnić sobie stały dopływ pieniędzy.
Kolejną kwestią jest oczywiście wysokość dochodów i nasza historia kredytowa. W tym przypadku stosowana jest standardowa procedura, która ma na celu określić zdolność kredytową i możliwość poradzenia sobie z wysokością comiesięcznych rat. Wysoki scoring w BIK i naszym banku może skutkować tym, że dana instytucja będzie miała do nas tak duże zaufanie, że przedstawianie umów może być nie tyle formalnością, co stanie się nawet zbędne, a wszelkie dochody będą zweryfikowane po analizie wpływów na konto osobiste. To po raz kolejny potwierdza sens budowania historii kredytowej, która może okazać się niezwykłym atutem w rozmowach z bankami.