Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę, że na kredytach mogą wzbogacić się również konsumenci. Dowiedzmy się, w jaki sposób.
Zarabianie na kredycie doskonale obrazuje dźwignia finansowa. Wielu przedsiębiorców zaciąga kredyty inwestycyjne mające służyć rozwojowi przedsiębiorstwa. W przypadku, kiedy inwestycja finansowana wsparciem z banku nam się opłaci, a zysk jaki uzyskamy zniweluje wszelkie koszty poniesione w związku z obsługą kredytu, zarabiamy na pożyczce. W takiej sytuacji mamy do czynienia z pozytywną dźwignią finansową. Kiedy inwestycja nie przynosi oczekiwanych rezultatów, mówimy o dźwigni negatywnej.
Jedno z praw ekonomii głosi, że duże ryzyko wiąże się z potencjalnie wysokim zyskiem, a małe ryzyko z niewielkim zyskiem. Analogicznie jest w tym przypadku. Aby móc mówić o pozytywnej dźwigni finansowej musielibyśmy zarobić na inwestycji minimum kilkanaście procent w skali roku - tyle bowiem będzie nas mniej więcej kosztował kredyt inwestycyjny. Wszystko zależy od tego, w jakim banku postanowimy go uruchomić oraz jakie warunki będą mu towarzyszyły.
Przedsiębiorcy zaciągają kredyty na różne cele. To, czy inwestycja się opłaci, zależy nie tylko od intuicji przedsiębiorcy, ale również od profilu branży, w jakiej działa. Kredyt inwestycyjny może zostać przykładowo spożytkowany na zakup nieruchomości będącej nierzadko przepustką do zarobku na wynajmie. Gdy koszt miesięcznego wynajmu będzie wyższy od raty kredytu, możemy śmiało powiedzieć o pozytywnej dźwigni finansowej.
Zarabianie na kredycie wymaga od przedsiębiorcy stałego kontrolowania rynku, opracowania odpowiedniego biznesplanu i podejmowania przemyślanych decyzji. Pod uwagę musimy brać wiele czynników, które mogą wprowadzić choćby najmniejsze niepowodzenie na drodze do zysków. W tym celu warto wybierać banki oferujące najniższe koszty. W takiej sytuacji potencjalna strata inwestycyjna będzie dla nas mniejsza.