Jeśli spłata kredytu zaczyna nam mocno doskwierać, w niektórych przypadkach można zawiesić kolejne raty na pewien czas. Tylko, czy prolongata się w ogóle opłaca? Okazuje się, że wysłanie swojego zobowiązania na wakacje nie zawsze jest rozwiązaniem korzystnym dla dłużnika.
Bankowe reklamy coraz częściej przyciągają możliwością zawieszenia spłaty wierzytelności. Wstrzymanie terminów płatności na pewien okres dotyczyć może dwóch przypadków. Pierwszym będzie odroczenie pierwszej spłaty na wskazany w umowie okres - co nazywa się karencją. Drugi sposób, to zawieszenie rat w trakcie trwania kredytu. Oba rozwiązania są często wymieniane przez doradców finansowych jako elementy mające decydować o atrakcyjności oferty, jednak często wskazane operacje wiążą się z dodatkowymi kosztami. W końcu - w banku nic za darmo.
Sprawdź też: Kiedy zdecydować się na kredyt konsolidacyjny?
Jak zawiesić spłatę?
Rzecz jasna, nie wszyscy kredytodawcy i nie w każdym kredycie zezwalają na zawieszenie rat. Jeśli znajdziemy już taką ofertę, uzyskanie przyzwolenia na odłożenie płatności w czasie będzie wymagało złożenia stosownego wniosku w oddziale banku. Rzadko kiedy decyzję w tej sprawie otrzymamy od ręki. Jeśli nosimy się z zamiarem skorzystania z przywołanej opcji, zanieśmy nasze podanie do banku jak najszybciej - zdarzyć się może, że gdy czasu do dnia kolejnej spłaty zostało niewiele lub może nawet został już przekroczony możemy spotkać się z odmową.
Ile za wakacje kredytowe?
Zawieszenie rat to koszt bardzo zróżnicowany. W niektórych bankach prolongata czy karencja są darmowe, jednak w większości wierzyciele potrafią naliczyć sobie za to spore sumy. I tak na przykład klienci Banku Zachodniego WBK mogą liczyć na to, że za przerwę w spłacie rat nie zapłacą ani grosza. Z kolei kredytobiorcy Eurobanku, który jest pionierem tego typu rozwiązań w Polsce, poniosą koszt jedynie 9,5 zł. Dużo więcej, bo 50zł, zapłacą za usługę klienci SKOK-u Stefczyka. W przypadku BNP Paribas kredytobiorcy muszą przygotować się na opłatę wysokości 0,5% od kwoty zadłużenia pozostałego do uregulowania, ale nie mniej niż 50 zł. Prawdziwym rekordzistą w naliczaniu opłat za tymczasowe wstrzymanie spłaty jest PKO Bank Polski. Jego klienci muszą liczyć się z wydaniem na ten cel aż 100 zł.
Nie od razu na wakacje
Często chwilowa przerwa w spłacie kredytu będzie dostępna dopiero, gdy udowodnimy bankowi, że jesteśmy solidnymi klientami. BZ WBK zgadza się na prolongatę (jednak dotyczącą tylko części kapitałowej raty) dopiero po pół roku obsługi wierzytelności, a PKO BP wymaga aż 12-miesięcznej historii obsługi danego zadłużenia. Jeżeli jednak do tej pory spłacaliśmy kredyt nieregularnie, to możemy być pewni, że z kredytowego urlopu nie otrzymamy.
Bank może zawiesić tylko kapitał
Zanim poprosimy o jedno-, dwu- lub trzymiesięczny urlop od pożyczki, sprawdźmy, czy nam się to finansowo opłaci. Pamiętajmy, że w zdecydowanej większości przypadków prolongata dotyczy tylko odsunięcia terminu płatności części kapitałowej z całości kwoty wymaganej w danym miesiącu. Ujęte w harmonogramie odsetki będziemy musieli spłacać według pierwotnego planu. Z uwagi na to, że przy ratach równych (które są najczęściej wybieraną formą kredytowania) w początkowym okresie oddajemy więcej odsetek, aniżeli samego kapitału, więc po zastosowaniu prolongaty, wymagana wysokości płatności może nie zmniejszyć się na tyle, na ile byśmy tego chcieli. Może się wówczas okazać, że zawieszenie samej części kapitałowej nie będzie miało większego sensu.
Sprawdź też: Nie masz pieniędzy na ratę kredytu? Z tej sytuacji jest wyjście!
Tak czy inaczej, wybierając kredyt, warto zwrócić uwagę, czy posiada on możliwość skorzystania z prolongaty. Być może nie będzie nam ona nigdy potrzebna, jednak lepiej zabezpieczyć się na taką ewentualność, zostawiając sobie furtkę chwilowego odciążenia ratami kredytu - zwłaszcza przy tych dłuższych zobowiązaniach.