Kredyty bankowe w obcych walutach zostały niedawno wzięte pod lupę przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wniosek? Trzeba uważać, bo banki nie informują w należyty sposób swoich klientów o tym, na jakich zasadach wyliczają spread. Ten z kolei posiada duży wpływa na to, czy dany kredyt denominowany w obcej walucie można zaliczyć do tanich, czy też jego koszty stają się niekorzystne dla konsumenta.
Duża liczba skarg kierowanych przez konsumentów do powiatowych i miejskich rzeczników praw konsumenta skłoniła UOKiK do przeprowadzenia w bankach kontroli. Chodzi głównie o kredyty hipoteczne i niejasności związane bezpośrednio z wysokością oprocentowania, naliczaną prowizją oraz pozostałymi opłatami. Z badań przeprowadzonych przez urząd wynika, że 22% klientów posiadających kredyty hipoteczne doznało strat związanych z niekorzystnym sposobem przeliczania kursów walut. Jak się okazuje, niemal 1/4 posiadaczy kredytów hipotecznych nie została w ogóle poinformowana przez doradców o tym, czym jest spread, jak przedstawia się mechanizm jego działania i w jaki sposób jest on w danym banku wyliczany.
Uważaj na spread! – straty mogą być gigantyczne
Jeśli spłacamy kredyt hipoteczny w obcej walucie, to przywołany wcześniej spread walutowy odgrywa olbrzymie znaczenie w kontekście opłacalności pożyczki. W końcu nawet drobne opłaty urastają do niebotycznych rozmiarów, jeśli ich wartości sumują się przez tak długie okresy spłat, jakie mają miejsce w przypadku kredytów hipotecznych, zaciąganych z reguły na 20 lub 30 lat, a w szczególnych przypadkach nawet na 40 lat. Niestety, podczas wybierania kredytu najczęściej bierzemy pod uwagę tylko oprocentowanie oraz wielkość raty. Często nie jesteśmy nawet świadomi tego, jak istotny podczas obliczania rentowności pożyczki potrafi być spread, generujący dodatkowe koszty. Trzeba więc wiedzieć, jak postępować, aby przy regulowaniu kolejnych rat, nie przepłacać.
Spread walutowy – jak działa?
Musimy wiedzieć, że spead jest istotny nawet wówczas, gdy kredyt walutowy bierzemy w złotówkach, a wypłacany jest nam po przeliczeniu na inną walutę np. euro czy franki. Bank dokonuje wówczas przewalutowania całej kwoty po kursie kupna (czyli cenie niższej). Spłacając kolejne raty w złotówkach, te ponownie przeliczane są na walutę obcą, tym razem po kursie sprzedaży (tym wyższym). A klient cały czas traci. Zobaczmy na przykładzie:
Kurs euro (z dnia 18.11.2013):
- 4,1402 zł – kupno,
- 4,2238 zł – sprzedaż.
Kwotę kredytu – 500 000 zł – przeliczamy najpierw po kursie kupna, czyli 4,1402 zł. Otrzymujemy kapitał w wysokości 120 767 euro. Jeśli jednak przeliczymy kredyt ponownie na złotówki, to bierzemy już pod uwagę kurs sprzedaży, a więc w tym wypadku 4,2238 zł. Oznacza to, że w samym dniu wypłaty kredytu hipotecznego w euro mamy do oddania 510 095zł i to nie uwzględniając jeszcze żadnych innych kosztów. Ponad 10 000 zł tracimy na samym spreadzie. Uważajmy więc na ten element, bo spread potrafi znacznie wywindować koszty obsługi zadłużenia. Na szczęście od niedawna można spłacać kredyty już w walucie, w której je wzięliśmy, a to daje nam możliwość wyszukania taniej waluty na własną rękę.