Posiadacze kredytów walutowych na skutek braku zaufania inwestorów do polskiego złotego zmuszeni są do płacenia wyższych rat kredytowych. Także poziom ich zadłużenia urósł w zastraszającym tempie. Niestety, wciąż nierozwiązane problemy fiskalne krajów z południa Europy oraz rosnące obawy o stabilność całej strefy euro powodują, że rynki finansowe reagują bardzo nerwowo na każdą negatywną informację, a to przekłada się bezpośrednio na budżety domowe zwykłych obywateli.
Jak wynika z raportu Amron-Sarfin opublikowanego przez Związek Banków Polskich w trzecim kwartale br. praktycznie co piąty kredyt mieszkaniowy został udzielony w walucie obcej. Warto przypomnieć, że w poprzednich kwartałach wartość tej zmiennej kształtowała się na jeszcze wyższych poziomach. Daleko jej co prawda do szczytu na rynku nieruchomości z 2008 roku, kiedy to nowo udzielone zobowiązania walutowe, w zależności od kwartału, stanowiły od 55 do nawet 78 proc. wszystkich zaciągniętych. Jednak i tak stanowią one bardzo znaczący element finansowania polskiego rynku nieruchomości. Jak doskonale wiadomo, z kredytami walutowymi nieodłącznie związane jest ryzyko kursowe. Polega ono na tym, że płacona przez kredytobiorcę rata kredytowa jest na stałe wyrażona w walucie obcej. Jakiekolwiek zmiany kursu polskiego złotego wobec walut obcych powodują, że przeciętny klient musi płacić wyższą bądź niższą ratę kredytową. Niestety, obserwowany w ostatnim czasie wzrost awersji do ryzyka na rynkach światowych spowodował, że nasza rodzima waluta bardzo straciła na wartości wobec pozostałych. Przełożyło się to bezpośrednio na duży wzrost płaconych rat kredytowych oraz całkowitego poziomu zadłużenia. Co prawda chwile optymizmu inwestorów, a w szczególności interwencje Narodowego Banku Polskiego i Banku Gospodarstwa Krajowego na rynku (mocny złoty na koniec roku to niższe długi zagraniczne Polski, a stosunek długu publicznego do PKB nie powinien przekroczyć 55 proc.). Zobaczmy jak zmieniała się rata kredytowa oraz poziom całkowitego zadłużenia w kredytach zaciągniętych we franku szwajcarskim w styczniu 2008, 2009 i 2010 roku.
Wysokość rat kredytu a saldo zadłużenia | |||
Kredyt w CHF, kwota 300 tys. zł, okres spłaty 30 lat, zaciągnięty w styczniu: | |||
Parametr | 2007r. kurs uruchomienia CHF/PLN=2,32 zł | 2008r. kurs uruchomienia CHF/PLN=2,12 zł | 2009r. kurs uruchomienia CHF/PLN=2,75 zł |
Wysokość pierwszej raty kredytu | 1 423,65 PLN | 1 515,72 PLN | 1 678,26 PLN |
Obecna wysokość raty kredytu* | 1 687,42 PLN | 1 829,95 PLN | 2 028,88 PLN |
Różnica | 263,78 PLN | 314,23 PLN | 350,62 PLN |
Całkowite saldo zadłużenia | 424 410,86 PLN | 475 424,85 PLN | 386 294,13 PLN |
*średni kurs sprzedaży CHF/PLN=3,73 zł | |||
Źródło: porównywarka finansowa Comperia.pl |
Widać doskonale, że w każdym analizowanym przypadku obecnie płacone raty naszego modelowego kredytu są wyższe od wysokości rat płaconych w momencie uruchomienia danego zobowiązania. Różnica w racie jest dość znacząca i, w zależności od roku zaciągnięcia kredytu, wynosi od 264 zł. do nawet 351 zł. Nie jest to dobra informacja dla wszystkich posiadaczy takich zobowiązań, ponieważ bardzo dotkliwie obciąża ich budżet domowy.
Jeszcze gorzej sprawa wygląda jeśli spojrzymy na całkowite saldo zadłużenia. W tym wypadku kwota pozostała do spłaty jest wyższa od kwoty, jaka została wpisana na umowie kredytowej danego klienta. W naszym modelowym kredycie saldo zadłużenia jest wyższe o ponad 124 tys. złotych dla zobowiązań uruchomionych w styczniu 2007 r., 175 tys. dla stycznia 2008r. i 86 tys. dla stycznia 2009 r. Nie jest to pocieszające, ponieważ tak naprawdę mamy do czynienia z kredytami, które są już przecież spłacane od kilku lat.
Podsumowując, ostatnie zawirowania w światowej gospodarce w znaczący sposób wpływają na portfele zwykłych klientów. Co więcej, niestety niewiele wskazuje na to, aby na początku roku złoty się umacniał wobec walut obcych. Polacy wciąż będą płcić dużo wyższe raty niż w chwili kiedy zaciągali swoje zobowiązania, a i saldo ich zadłużenia nie spadnie szybko. Czy i kiedy sytuacja wróci do stanu sprzed 2-3 lat? Wszystko zależy od zakończenia kryzysu finansowego, z jakim mamy obecnie do czynienia. Autor: Jacek Kasperczyk
Comperia.pl