Kiedy konto walutowe się opłaca?

Wyjezdzajac na wakacje kilkudniowe po prostu biore gotowke. Na konto walutowe bym sie nie zdecydowała, mysle, ze wbrew zapewnieniom to i tak drogo wyjdzie, wystarczy spojrzeć na kursy walut w bankach, sa mniej korzystne niz te w kantorach online.

Jasne, ze lepiej konto niz gotowke, przewalutowanie to zawsze koszt :) A noszenie gotowki jest i niebezpieczne i niewygodne. Trzeba znaleźć w miare tanie konto i mozna korzystać.

Ludzie nie mają wyobraźni. Sam zawsze biorę ze sobą na wakacje kartę kredytową w razie kłopotów.
Na szczęście jeszcze nie zdarzyła mi się żadna przykra sytuacja związana z kradzieżą. Takie rzeczy jednak są na porządku dziennym.
I co w takiej sytuacji?Wracamy do Polski za pożyczone pieniądze z ambasady?

No właśnie sam temat mnie zainteresował. Planuję może jeszcze w tym roku dłuższą podróż zagraniczną. Jak wiadomo nie będe brała wszystkich pieniędzy ze sobą ponieważ jest to głupota. Zastanawiam się co będzie w takim przypadku lepszym rozwiązaniem?
Karta kredytowa czy może konto walutowe?

Moim zdaniem lepsze jest jednak konto walutowe. Choćby dlatego, że złotówki możemy wymienić tam, gdzie nam się będzie najbardziej opłacało, czyli na przykład w kantorze internetowym czy nawet tradycyjnym, a potem je po prostu przelać czy wpłacić na konto walutowe i już możemy korzystać. Jesteśmy jakby niezależni od banku. Oczywiście pomijając opłaty za konto. Ile takie mogą wynosić?

Ale konta walutowe nie są chyba wcale drogie. Na przykład w mBanku konto w euro jest darmowe, wiem, bo mam. Co prawda nie używałam go nigdy, ale skoro mam za darmo to po co zamykać?
Jedynie oplata tam jest za kartę, chyba 30 złotych miesięcznie, ale ja swoją zdezaktywowałam, właśnie żeby tej opłaty uniknąć.

Ale pamietaj o tym, ze banki przewalutowuja bo gorszych kursach i wtedy mozna stracic.

Czyli rozumie,że wyjeżdżając za granice lepiej jest po prostu zainwestować w konto walutowe ? Na to konto przelać sobie pieniądze z kantoru online i za granicą wypłacać?

Nie sądzicie jednak,że jest z tym trochę zachodu?