Wiele się mówi ostatnio o wzroście stóp procentowych, które dla kredytobiorców hipotecznych oznaczają większe raty ich kredytów. Ale zobowiązania kredytowe (i to często ponad milionowe) mają też firmy, które przed wzrostem stóp procentowych mogą się jednak zabezpieczać. W tym celu korzystają z proponowanych im przez większość banków instrumentów pochodnych znanych jako opcje: IRS oraz CAP.
W tym roku stopy procentowe były już czterokrotnie podnoszone. Ostatnio wzrosły one na początku czerwca. Oczywiście, stopy to nie polne kwiatki i nie rosną ot tak, same z siebie. Decyzję o ich podwyżce podjęli mądrzy ekonomiści skupieni w Radzie Polityki Pieniężnej, której celem jest kształtowanie polityki pieniężnej Państwa.
Tym, co najprawdopodobniej przesądziło o takiej, a nie innej decyzji dziesięciorga profesorów jest przyspieszająca
inflacja, czy mówiąc ogólnie – wzrost poziomu cen. Podkreślał to zresztą jej przewodniczący – prof. Marek Belka, który stwierdził, że „stopa inflacji jest wystarczająco wysoka, żeby usprawiedliwiać obecną serię podwyżek”.
Analitycy są zgodni, że podwyżka owych stóp spowoduje wzrost kosztów obsługi kredytów, przed którym zwykły kredytobiorca nie ma jak się obronić. Co innego kredytobiorcy, którzy zaciągnęli w banku co najmniej kilkumilionowe zobowiązania. Takowi (zarówno duże firmy, jak i mniejsi przedsiębiorcy, oraz klienci indywidualni dysponujący aktywami finansowymi o dużej wartości) mają możliwość zaopatrzenia się w oręż przeciwko rosnącym ratom kredytów. W ich arsenale mogą się znaleźć swoiste polisy ubezpieczeniowe na wypadek takich zdarzeń – mowa o instrumentach pochodnych, znanych pod akronimami IRS oraz CAP.
IRSować czy nie IRSować – oto jest pytanie!
Po wpisaniu liter IRS w wyszukiwarkę na pierwszych trzech miejscach pojawiają się: Instytut Rybactwa Śródlądowego, prywatna firma oferująca sprzęt elektroniczny, anglojęzyczna witryna amerykańskiej agencji rządowej zajmującej się ściąganiem podatków. Na kolejnych prezentowane są wyniki zapytania z Wikipedii, a w dalszej kolejności ujawniają się kolejne strony np. witryna organizacji pozarządowej o nazwie Instytut Rozwoju Społecznego. Interesujące nas dane nie tak łatwo znaleźć.
Pomocna w tym względzie staje się Wikipedia, z której można dowiedzieć, że IRS to także – „kontrakt wymiany płatności odsetkowych, jeden z podstawowych instrumentów pochodnych, będący przedmiotem obrotu na rynku międzybankowym.” Ale kredytobiorcy niewiele z tej definicji zrozumieją. Trzeba wyjaśnić im, że chodzi o umowę, na mocy której można zamieniać stopy procentowe. Nie wdając się w szczegóły techniczne, warto powiedzieć, iż dzięki tej opcji można spłacać zobowiązanie po stałej stopie procentowej, wyższej niż ta, która wynika z umowy kredytowej. Jak duża to może być stopa?
Jeśli założyć, że w standardowej umowie kredytowej zawieranej na okres 5 lat (
raty równe, pożyczana kwota to 1 mln zł), oprocentowanie kredytu równe jest wskaźnikowi WIBOR 1M (4,61 proc.), to „IRSowanie” sprawi, że stopa wzrośnie ponad próg 5 proc. Przykładowo w Pekao S.A. wyniosłaby ona (dla takiego kredytu) 5,15 proc. (po dodaniu minimalnej marży). Taki kredytobiorca miesięcznie płaciłby zatem o prawie 450 zł więcej, jednakże miałby pewność, że w razie znacznego wywindowania się WIBORU 1M, jego raty nie urosłyby bardziej.
A może tak założyć CAP-cie?
Inną propozycją, która może być pomocna w sytuacji rosnących stóp procentowych jest opcja CAP. To także umowa pomiędzy podmiotem pożyczającym kapitał (z reguły kilku milionowy lub większy) a bankiem jako instytucją finansującą. Umowę taką podpisuje się w celu ograniczenia ryzyka kredytobiorcy wynikającego ze zmiennej stopy procentowej danej pożyczki. W myśl tego porozumienia strony zobowiązują się płacić sobie odsetki, a ich wysokość zależy od wielkości maksymalnego oprocentowania kredytu, przed którym kredytobiorca chce się ochronić.
Dla konkretnego przypadku wyznaczana jest pewna graniczna wartość stawki bazowej kredytu (WIBOR 1M) i wówczas, w zależności od jej wysokości mamy do czynienia z jednym z dwóch wariantów. Dopóki wskaźnik WIBOR 1M jest mniejszy od owej wartości granicznej kredytobiorca płaci kredytodawcy dodatkową premię z tytułu wykupionej opcji CAP. Jeżeli natomiast oprocentowanie kredytu wzrośnie powyżej ustalonego w umowie poziomu, to wówczas bank płaci odsetki swemu dłużnikowi (na ogół firmie).
Kto, co i komu oferuje w tym temacie?
Subtelną różnicę pomiędzy obiema opisywanymi opcja, można wyrazić za pomocą następujących sformułowań: IRS to zabezpieczenie stałego poziomu stawki procentowej, zaś CAP to zabezpieczenie maksymalnego poziomu stawki procentowej. A ile może kosztować potencjalnego kredytobiorcę poczucie bezpieczeństwa w tym drugim wariancie? I komu w praktyce bank udostępni owe opcje? Oraz po spełnieniu jakich warunków? Comperia.pl postanowiła zapytać o to polskie banki. Na podstawie uzyskanych odpowiedzi powstało zestawienie, którego pełną wersję można przeczytać
tutaj.
Poniżej znajduje się natomiast tabela, z której można się przekonać, ile może kosztować opcja CAP, dokupowana do konkretnego kredytu. Jego założenia są następujące: suma kredytowa to 1 mln zł, okres kredytowania – 5 lat, równe raty kapitałowe i
stopa referencyjna WIBOR 1M (bez marży banku), która aktualnie wynosi 4,61 proc.. Dla takich warunków, mogliśmy przygotować takie oto zestawienie:
| PEKAO SA | POLBANK |
Zabezpieczenie przed wzrostem stawki WIBOR 1M (aktualnie 4,61%) powyżej poziomu | 5,00% | 5,50% | 6,00% | 5,00% | 5,50% | 6,00% |
Comiesięczna opłata (proc. kwoty zadłużenia) w opcji CAP | 0,58% | 0,41% | 0,32% | 0,75% | 0.56% | 0.44% |
Maksymalna stopy oprocentowania kredytu (bez marży banku) | 5,58% | 5,91% | 0.44% | 5,75% | 6,06% | 6,44% |
Źródło: porównywarka finansowa Comperia.pl na podstawie danych uzyskanych z w/w banków |
Znalazły się w nim tylko dwa banki, jako że tylko te dwie instytucje zgodziły się wyliczyć comiesięczną opłatę CAP i udostępnić te dane na zewnątrz. Przedstawiciele pozostałych odpowiadali zgodnym chórem, że „warunki ustalane są indywidualnie w toku negocjacji z klientem”. Ponadto niektórzy, tak jak ING Bank Śląski zastrzegli sobie, że „nie podają wszystkich danych na zewnątrz”, lub „wyceny CAP nie podajemy, ponieważ zmienia się w ciągu dnia wraz z sytuacją na rynku” (Nordea Bank).
Na koniec warto dodać, że zakupu opisywanych instrumentów – IRS lub CAP – nie poleca się raczej dużym i rentownym przedsiębiorstwom z racji dwóch czynników. Po pierwsze, takie firmy zaciągają na ogół bardzo duże kredyty, a po drugie – ich budżety są w stanie wytrzymać nawet spore podwyższenie rat wynikające z rosnących stóp. Bardziej korzystne mogłyby się one okazać w przypadku firm o niskiej rentowności.
Ponadto źródłem istniejących wśród przedsiębiorców obaw o stosowanie takich instrumentów są doświadczenia ich samych lub ich kolegów z opcjami walutowymi, które w czasie kryzysu (lata 2008-2009) niekorzystnie odbiły się na ich sytuacji finansowej.
Paweł Puchalski
Comperia.pl