Wszyscy wokół narzekają na brak pracy, na niewystarczające zarobki i ogólnie na wszystko to co ich otacza. Na rynku jest jednak pewna grupa osób, która nic nie robiąc dostała od losu kilkadziesiąt tysięcy złotych. Co to za społeczność i dlaczego akurat ona otrzymała taką zapomogę?
Zanim udzielimy odpowiedzi na postawione we wstępie pytanie należy spojrzeć na ten temat w sposób nieco bardziej rozległy. Każdy z nas wie, że na rynku funkcjonuje pojęcie „cena pieniądza”. W najprostszym rozumowaniu jest to nic innego jak oprocentowanie kredytów i pożyczek udzielanych przez banki. No bo przecież jak pożyczymy od tych instytucji dajmy na to 1000 zł to potem musimy im oddać np. 1100 zł. Te 10 proc. więcej (100 zł) to właśnie wspomniana cena.
Organem nadrzędnym, który decyduje o tym ile „kosztują” kredyty jest w naszym kraju Narodowy Bank Polski. To on poprzez określanie swoich stóp procentowych pośrednio wpływa na stopy WIBID/WIBOR obowiązujące na rynku międzybankowym.
Benchmarkiem dla rynkowych stóp procentowych WIBOR (one najczęściej są częścią składową zobowiązań hipotecznych) jest stopa referencyjna NBP. Gdy zatem nasz bank centralny podnosi „swoje” stopy, to oprocentowanie kredytów mieszkaniowych rośnie i klient płaci wyższe raty. W sytuacji obniżek stóp mamy do czynienia z sytuacją odwrotną.
Sposób kształtowania się stopy referencyjnej NBP w ostatnich pięciu latach pokazuje poniższy wykres:
Dlaczego kredytobiorcy „dostali” prawie 30 tys. zł?
Aby dobrze odpowiedzieć na to pytanie wystarczy przeanalizować ofertę konkretnego kredytu hipotecznego. Weźmy na przykład 30-letnie zobowiązanie na 300 tys. złotych zaciągnięte w styczniu 2009 roku.
Pierwsza rata zapłacona przez kredytobiorcę wyniosła 2165,85 zł. Stopy procentowe w Polsce były wówczas na dość wysokim poziomie (stopa referencyjna NBP = 5 proc.). Co ważne, przez ostatnie 80 miesięcy parametr ten ani razu nie wzrósł powyżej tej wartości. Jest to bardzo istotna informacja, ponieważ oznacza to, że przez te 6,5 roku nasz potencjalny kredytobiorca płacił niższe raty niż w pierwszym miesiącu. Dzięki takiemu zbiegowi okoliczności udało mu się zaoszczędzić kwotę w wysokości aż 28717,26 zł, czyli prawie 10 proc. (dokładnie 9,5 proc.) pożyczonego kapitału.
Powyższe wyliczenie ma oczywiście charakter wiążący jedynie wtedy, gdy każdą różnicę pomiędzy pierwszą a kolejnymi ratami nasz kredytobiorca skrupulatnie odkładał a nie przeznaczał na bieżącą konsumpcję.
Wygrany podwójnie
Aktualne saldo zadłużenia posiadacza wspomnianego powyżej kredytu wynosi 269, 5 tys. zł a ponoszone przez niego miesięczne obciążenie związane ze spłatą raty kredytowej 1488 zł.
Gdyby zaoszczędzoną kwotę (28,7 tys. zł) przeznaczyć teraz na częściową spłatę posiadanego zobowiązania, to po pierwsze - dług kredytobiorcy spadłby do 240,8 tys. zł, a po drugie rata zmalałaby do 1326 złotych. Czy to nie jest najpiękniejszy prezent jaki można dostać od losu? Tfu! Banku?
Stopy procentowe ogłaszane przez Narodowy Bank Polski odgrywają ogromną rolę w funkcjonowaniu całego rynku kredytowego. To od nich bowiem zależą całkowite koszty obsługi nie tylko zobowiązań mieszkaniowych ale także i konsumpcyjnych.
Z punktu widzenia kredytobiorcy niezwykle ważne jest aby okres obowiązywania niskich stóp wykorzystał on do budowania odpowiedniej rezerwy finansowej, którą będzie mógł wykorzystać w chwili pogorszenia się warunków kredytowych (podwyżki stóp). Dzięki temu może wygrać i to nawet podwójnie.
Autor: Jacek Kasperczyk
Comperia.pl