PrzemysławŻukowski napisał
Bardzo ciekawe, też mam córkę w wieku około 20 lat. Jest teraz na studiach, ale zastanawiałem się czy nie wykupić jej jakiegoś dodatkowego ubezpieczenia. Ale serio, wypłata całości składek jeśli nie będzie żadnego "odpukać" wypadku? pierwszy raz o czymś takim słyszę. Kiedyś też się ubezpieczałem w prywatnej firmie, to później musiałem przez pośrednictwo DRB ściągać pieniądze. Proszę o opinię na ten temat.
„Wypłata całości składek, jeśli nie będzie żadnego „odpukać” wypadku, pierwszy raz o czymś takim słyszę.” Nie znam ani typu ubezpieczenia wykupionego przez Pana, ani ZU, ani powodów perturbacji z polisą, więc nie wiem dlaczego musiał Pan i czy na pewno musiał angażować DRB.
Odnoszę wrażenie że doszło do jakiegoś nieporozumienia. Być może jest to moja wina, bo mój tekst był mało precyzyjny. Trudno jednak w krótkiej formie wyjaśnić wszelkie niuanse tego zagadnienia, z uwagi na stopień zawiłości, szeroki obszar zagadnienia i różnorodność rozwiązań stosowanych na rynku. Nie znam takiego produktu w którego o.w.u. byłoby wprost napisane, że „po zakończeniu umowy, jeśli nie doszło do zdarzenia ubezpieczeniowego, to całość wpłaconych składek podlega zwrotowi”. Owszem z takimi marketingowymi „chwytami” można się jeszcze spotkać, nie tylko w ubezpieczeniach zresztą.
To nie jest realne, bo oznaczałoby, że ZU przez jakiś czas „ciuła składki”, „pro publico bono”, obraca nimi, daje jakieś istotne gwarancje, zaciąga zobowiązania wobec płacącego i Ubezpieczonego, na bieżąco ponosi jakieś koszty, a jak nic się nie wydarzy, to oddaje te składki. Lwią część składki, zwłaszcza w pierwszych latach umowy pochłaniają nie tylko wszelakie koszty ( akwizycyjne, administracyjne, etc.) ale przede wszystkim opłata za ryzyko ubezpieczeniowe. Jak się je wycenia, rozkłada w czasie, etc., to oddzielne zagadnienie. ZU musi z góry założyć, że na np. 1 tys. klientów w przedziałach wieku np. 20 – 30 lat, 31 – 40 lat, etc. ( dodatkowo bierze się tu pod uwagę m. in. wykonywane zawody, tryb życia, stan zdrowia i wiele innych składników), iluś może zachorować, iluś umrzeć lub zginąć, itd. i to krótko po np. zapłaceniu kilku - klikunastu miesięcznych składek. Na to wszystko muszą być zabezpieczone pieniądze! Jak Państwo myślicie, ile jest takich przypadków, gdy klient „zdążył” wpłacić składek wartych kilkaset złotych lub kilka tysięcy, a w ustawowym czasie ZU musiał wypłacić kilkadziesiąt, sto lub więcej tys. zł.?
Czy w związku z tym teza że w określonych przypadkach może być tak, że jeśli nic się nie zdarzy, to i tak klient otrzyma jakieś pieniądze, być może nawet w takiej wysokości jak wpłacił lub nawet więcej, jest prawdziwa?
Ano jest, a raczej bywa prawdziwa. Nie ma tu miejsca na opisywanie warunków jakie muszą zaistnieć aby tak było. Na pewno tak się nie stanie np. po 3-9 latach umowy tzw. funduszem, na pewno tak się nie stanie w przypadku umów „czysto” ochronnych. Zależy to także od typu umowy. Tu wspomnę o klasycznych polisach na życie i dożycie, gdzie jakiś poziom gwarancji na otrzymanie sumy określonej „na dożycie” jest ale pod warunkiem dotrwania do końca okresu umowy, w innych przypadkach do klienta „wraca” Za tą gwarancję jednak się „jakoś” płaci. Mechanizm gwarantujący dotrzymanie warunków umowy to najczęściej tzw. „rezerwa matematyczna”, pochodząca ze składki ubezpieczonego, która w określony sposób jest inwestowana przez ZU. Są umowy z których po określonym czasie można również otrzymać jakąś sumę, mimo że bywają „bezterminowe”. Mówimy wtedy o tzw. „wartości wykupu” całkowitego lub częściowego. Ta wartość wykupu jest ściśle zdefiniowana w o.w.u.
Reasumując macie Państwo kolejną dawkę informacji na bazie której powinniście sformułować kolejne pytania do pośrednika. Proponuję dołączyć je do zapoczątkowanej przez mnie, we wcześniejszym wpisie, kolekcji pytań.