korek napisał
Mi się wydaje, że niektóre rzeczy lepiej kupować osobiście-nie wszystkiego dowiemy się z internetu.Druga sprawa- nic nie zastąpi kontakt z żywym człowiekiem-agentem.No i trzeba wykupić polisę w sprawdzonym towarzystwie a nie liczyć tylko na to, żeby było taniej.Ja bym nie ryzykował,zawsze kupuję osobiście w biurze ubezpieczeniowym.
Jestem pośrednikiem, więc trudno mi w tej sprawie być obiektynym.
Internet traktuję jako narzędzie, a nie antidotum na wszystko. Można korzystać z porównywarek lub zalogować się na stronę konkretnego TU i "rozpoznać temat". Trzeba się jednak liczyć z tym, że ujawniamy dane wrażliwe, bo bez tego żaden system niczego nie policzy. Ile logowań, tyle "siewów" naszych danych. Kolejna sprawa; wypełnienie kwestionariusza z pytaniami. Są one tak sformułowane jak są. Należy więc przed udzieleniem odpowiedzi dobrze się zastanowić. Czasami program daje możliwość znalezienia wyjaśnień i te wyjaśnienia bywają precyzyjne. Niektóre aplikacje automatycznie sprawdzają dane przez nas podane, np. w bazie danych UFG, inne opierają się na naszym oświadczeniu. Tu tkwi kolejne niebezpieczeństwo, zwłaszcza jeśli chodzi o podanie danych szczegółowych dot. wersji, modelu, wyposażenia pojazdu, stażu bezszkodowego, etc. Zdarza się że klienci podają dane nieprawdziwe, choć są przekonani że są prawdziwe, np. podają swój staż bezszkodowy, a "zapominają" o stażu wspólwłaściciela, albo że byli sprawcami szkody jako użytkownicy/kierujący innym pojazdem, albo np. że była szkoda na innym pojeździe którego byli/są współwłaścicielem (lub współwłaścicielem był/jest współwłaściciel ubezpieczanego pojazdu), tylko nic o tym nie wiedzą. Możliwości jest tu wiele. Niedawno na wewnętrzym
forum agentów wywołano temat b. dużej dopłaty do polisy AC/KR (ubezpieczyciel zarządał dodatkowo 3 tys. zł). Okazało się że klient oświadczył że w ciągu ostatnich bodajże 5 lat miał tylko 1 szkodę, a między ubezpieczeniami nie było przerwy. Zdziwił się gdy po kilku miesiącach otrzymał notę na w/w sumę. Okazało się, że rzeczywiście zgłosił 1 szkodę ale "hurtowo". Miał wcześniej jakieś niewielkie wgniecenia, uszkodzenia lakieru, etc. Nic z tym nie robił do czasu gdy doszło do większych uszkodzeń. Widocznie potraktował likwidatora jak naiwnego idiotę. Prawdopodobnie ów likwidator zapytał go czy wszystkie uszkodzenia zgłasza, usłyszał odpowiedź twierdzącą, ZU zapłącił więc "za wszystko" ale w bazie danych UFG pojazwił się zapis o ... 3 szkodach. Trzy szkody to praktycznie 0 zniżek, a być może jeszcze "coś na górkę".
Aby nie było tak, że internet to be, a pośrednicy są "cacy", to poczuwam się do dopisania kilku zdań. Przed pośrednikiem również klient oświadcza to co oświadcza, biorąc pełną odpowiedzialność za to. Z tym że jeśli nie jest pewny, może to od razu wszystko zweryfikować. Jeśli z efektem weryfikacji się nie zgadza, to po pierwsze; od razu wie że "jest coś na rzeczy", po drugie; może uzyskać informację co z tym zrobić i jakieś wsparcie. Niekiedy pośrednicy niczego nie weryfikują,jeśli nie muszą, tylko przyjmują oświadczenie klienta. To z jednej strony kwestia profesjonalizmu, z drugiej sytuacja którą wytwarza klient, który przychodzi na ostatnią chwilę, nie słucha niczego poza informacją "ile to kosztuje".