Polisa posagowa dla dziecka 7 letniego - czy jest opłacalna ?

Ten problem opisywany był tu w innym wątku; "polisa posagowa" i wcześniej. Polisy akwirowane pod nazwą "posagowa" bywają różne.Warto dociekać jak w nich są rozłożone akcenty. Nie ma sensu porównywać to co było kiedyś do obecnych ofert. To nie te czasy i nie te produkty, aczkolwiek rozumiem Pani obawy. Czasy o których Pani wspomina to okres gdzie nie było nawet ustaw regulujących rynek ubezpieczeniowy. Jeśli szuka Pani takiego rozwiązania np.: suma ubezpieczenia - gwarantowana na tzw. "życie i dożycie", czyli suma ta jest wypłacana po zakończeniu umowy, jeśli rodzic dziecka - ubezpieczony na tej polisie umrze, to ZU przejmuje opłacanie należnych składek do końca trwania umowy, a w przypadku jego zgonu w wyniku wypadku ZU dodatkowo wypłaci ową sumę jednorazowo, jeśli chce Pani by dodatkowo osierocone dziecko niezależnie od powyższego otrzymywało do końca trwania umowy co miesiąc jakąś kwotę wsparcia, to jest to do zrealizowania w ramach polisy posagowej. Posagiem dla dziecka na starcie w dorosłe życie jest co najmniej wspomniana suma ubezpieczenia. Są oczywiście także inne rozwiązania.

Pisząc te słowa miałem na myśli jedynie inne typy ubezpieczeń akwirowanych pod nazwą posagowych. Oczywiście można część tych pieniędzy przeznaczyć na różne lokaty bankowe, fundusze, etc. Na ten temat jednak nie chciałbym się tu wypowiadać, bo to nie moja domena. Ubezpieczenia: Mając trójkę dzieci musiałby Pani rozważyć zakup 3 takich polis, na co musiałby Pani przeznaczyć nie mniej niż ok. 400 - 600 zł miesięcznie. Można do tego problemu podejść inaczej, np. ubezpieczyć siebie na konkretną sumę, z rozszerzeniami zakresu ochrony, np. poważne zachorowania, operacje, pobyt w szpitalu, trwałe całkowite inwalidztwo w wyniku wypadku, etc. W takim przypadku umieszcza Pani jako osoby upoważnione do świadczeń swoje dzieci i dopuki Pani tej decyzji sama nie zmieni, decyzja w tej materii jest niewzruszalna.Świadczenia z takiej polisy nie są masą spadkową. Proszę pamiętać że są jakby dwa typy takich polis; pierwszy to typowe tzw."casco" na życie, czyli czysto ochronna polisa. Płaci Pani tylko za ochronę ubezpieczeniową. Po zakończeniu umowy, jeśli nie zaszły zdarzenia ubezpieczeniowe w czasie jej trwania, nie ma ani zwrotu składek, ani jakiejkolwiek innego świadczenia. Świadczenie wypłacane jest wtedy i tylko wtedy gdy w czasie trwania umowy dojdzie do zdarzenia objętego ochroną. Innym typem ubezpieczenia są umowy ochronne z elementami oszczędnościowo- inwestycyjnymi. W tych umowach jeśli po drodze nie było wypłat świadczeń, na koniec umowy wypłaca się tzw."wartość polisy". Nie podejmuję się tłumaczyć tu wszystkich zawiłości, bo za mało tu miejsca. Należy o szczegóły pytać się pośrednika. Jest on zobowiązany m.in. do prezentacji symulacji różnych wariantów ubezpieczenia. Wcześniej już te zagadnienia tu prezentowałem. Jest jeszcze jeden typ umów, rzadko spotykany, tzw. polisy na życie i dożycie, o których już tu pisałem w jednym z wątków. Polisy posagowe często mają postać właśnie takiej umowy.

Proszę nie mylić polisy z lokatą. Rozwiązania mogą być różne. Ograniczę się więc do opisu najczęściej spotykanego modelu. Mamy polisę która chroni Panią na wypadek zgonu. Można zakres ochrony rozszerzyć o np. zgon w wyniku wypadku (wypłacana jest suma ubezpieczenia na wypadek zgonu plus jakaś dodatkowa suma świadczenia), poważne zachorowania, trwałe i całkowite inwalidztwo, operacje, pobyt w szpitalu, etc. Oczywiście im bardziej Pani rozszerzy zakres ochrony, tym, wiekszą składkę Pani zapłaci. Można na ten problem spojrzeć inaczej. Załóżmy, że chce Pani przeznaczyć na ubezpieczenie np. 250,00 zł miesięcznie. Jeśli ograniczy się Pani do zakresu podstawowego (zgon), to suma ubezpieczenia na wypadek zgonu wyniesie np. 200 tys. zł. Jeśli nie chce Pani więcej na tą polisę przeznaczyć środków pieniężnych, a jednocześnie rozszerzyć o dodatkowe ryzyka, to oczywiście koszt polisy w tym przypadku będzie taki sam ale zmniejszy się główna suma ubezpieczenia, np. do poziomu 140 tys. zł. Część z tej składki 250,00 zł jest potrącana na opłaty i na opłacenie ryzyka ubezpieczeniowego. Im więcej ryzyk dodatkowych, tym większe potrącenia. Zarówno opłaty jak i zapłata za ryzyko nie jest potrącana co roku w takiej samej wielkości. Największe potrącenia są w pierwszym i kilku kolejnych latach trwania umowy, później te potrącenia są stopniowo coraz mniejsze. Wolna część płaconej przez Panią składki ( czyli to co zostaje po potrąceniach) jest przez ZU lokowana i odpisywana na indywidualnym rachunku klienta jako albo tzw. rezerwa matematyczna albo w postaci jednostek uczestnictwa w jakimś funduszu lub grupie funduszy - wyboru tych funduszy dokonuje klient. Klient ma prawo ich zmiany w trakcie trwania umowy i konwersji. Wielkość tej rezerwy matematycznej lub kwoty zgromadzonej na funduszach jest po zakończeniu umowy wypłacana klientowi. To taki uproszczony krótki opis problemu. Diabeł jak to zwykle bywa tkwi w szczegółach ale po to się rozmawia z pośrednikami aby tego diabła albo pogonili albo pomogli oswoić.

A propos opłacalności polis, w tym przypadku posagowych, przytoczę autentyczny przypadek. Kilka lat temu moja koleżanka agentka namówiła swoich klientów na zakup takiej polisy. Z uwagi na koszty rodzice zdecydowali się na zakup polisy dla jednego dziecka. W wersji TUnż "Warta" S.A. tej polisy, zawsze obok dziecka ubezpieczonym jest jedno z rodziców. Wybór padł na ojca dziecka, z uwagi na ryzyko związane z wykonywanym zawodem i fakt iż ojciec był głównym żywicelem rodziny. Niewiele ponad rok od podpisania umowy doszło do tragedii. Kolega ojca kupił motocykl i zaprosił ojca na przejażdżkę. Doszło do wypadku, ojciec zginął. Jak "zadziałała" polisa posagowa w tym przypadku? Od tego momentu ZU przejął opłacanie składek regularnych na siebie, czyli matka dziecka nie ponosiła jakichkolwiek kosztów związanych z tą polisą. Z tytułu zgonu w wyniku wypadku była możliwość wypłaty sumy ubezpieczenia, nie doszło do tego, bo obaj uczestnicy wypadku byli po spożyciu alkoholu. To nie wszystko; na konto matki jako opiekunki prawnej dziecka, co miesiąc, do końca trwania umowy, czyli jeszcze przez kilkanaście bodajże lat zaczęła wpływać kwota kilkuset złotych - tzw. renta sieroca. Po zakończeniu umowy zaś suma ubezpieczenia i tak będzie dziecku wypłacona (tzw. "dożycie"). Po jakimś czasie od tej tragedii matka sama z własnej inicjatywy podpisała kolejną umowę i ubezpieczyła drugie dziecko.

TUnŻ "Warta" S.A.