Robert Sierant napisał
Problem polegał na tym, że nikt nie czyta dokumentów, nie słucha co mówi doradca...
W warunkach jest opisane ile trwa polisa i jakie są warunki wcześniejszego wyjścia.
Wszelkie dokumenty ZAWSZE czytamy, przed podpisaniem, przed opłaceniem!
Zgoda, lecz z takim wyjątkiem, że nie może takowy doradca posiadać w ofercie akurat tych polisolokat, których umowy były zagmatwane do granic możliwości.
Niestety doradcy, którym nie płaci klient i żyją z prowizji mają i będą mieć skłonności do przemilczania jakichś szczegółów. Osobną grupą są ci, którzy są doskonałymi przedstawicielami handlowymi, liczy się dla nich jedynie obrót, nie do końca rozumieją (często nie czytają) umowy sprzedawanych produktów, a jedynie wierzą bezrefleksyjnie trenerom na szkoleniach sprzedażowych.
Dopóki Polak nie nauczy się, że za doradcę płaci się regularnie i współpracuje się z nim latami, to będzie z różnych stron narażony na ryzyko pięknych słów "bezpłatnych doradców" i płacenia za droższe produkty.
____________________
aleca napisał
Szczera prawda. Tylko dla przeciętnego klienta banku czasami umowa nie jest dostatecznie czytelna i zrozumiała. Wystarczy też tutaj przeczytać co piszą doradcy i chociaż do głupich nie należę, to niestety niektóre teksty, szczególnie te ze słownictwem czysto bankowym to dla mnie magia. A co do polisolokat to mam bardzo złe zdanie. Łatwo powiedzieć,że to wina klienta bo niedokładnie umowę czytał.
Kolega napisał, że doradca czyta umowę z klientem (dobry doradca). Niestety sam miałem sytuacje, że klient kiwał głową potakując, a później wracał z pretensjami, bo jest inaczej niż myślał. Co zrobić z takim klientem?
____________________
Dick napisał
Czytać umowy dokładnie? Pytać jak się nie rozumie? Nigdy się z panem nie zgodzę w związku z umowami dotyczącymi polisolokat. Sąd w Warszawie uznał w ubiegłym roku polisolokaty jako nieważne. Nawet wprost wskazał, że konstrukcja polisolokaty była oszukańcza w niewiarygodnym stopniu. I pan każe czytać umowy? Klienci zostali nabici w butelkę i potracili pieniądze. Nie tylko ten sąd to stwierdził. Adwokaci walczą teraz o odzyskiwanie pieniędzy z polisolokat. Mi się ten wałek kojarzy z rozwałkowaniem klientów.
Było kilka jawnych wałków w ofertach banków pana Czarneckiego. Natomiast wrzucenie Skandii i Aegona do tego samego worka z powodu wysokich opłat likwidacyjnych było populistycznym rozwiązaniem. Sam posiadam konto w tej pierwszej firmie i doskonale wiedziałem, jakie są wszystkie opłaty oraz jakie korzyści mam z tego dość drogiego produktu, a umowę z własnej woli wydłużyłem do maksymalnego 75 roku życia. Dzięki temu mam dostęp do kilku funduszy, które normalnie są jedynie dla zamożnych klientów. Wpłaciłem składki tylko za kilka lat i robiąc konwersje jedynie przy zmianach długoterminowych trendów na interesujących mnie aktywach chcę mieć zapewnioną sporą część własnej emerytury.
____________________
patricia napisał
To chyba nie do konca tak jest, bo często doradcy jak chca cos sprzedac to nie mowia całej prawdy, zeby nie mowic ze klamia. I wtedy co? Jak im to udowodnic?
Nie ma zbyt wielu dobrych rozwiązań na rynku. Doradca żyjący z prowizji musi mieć obrót, a nie każdy pracuje na ofercie, która ma tanie rozwiązania dla klienta. Jedynym wyjściem dla dużej części doradców powinno być rzucenie tej pracy, jeśli mieliby patrzeć na dobro klienta zapominając, że muszą wyżywić rodzinę.
Niestety wg. mnie wina leży także po stronie klientów, którzy podtrzymują zły system pozwalając bankom łupić się, ponieważ nie chcą słuchać faktów (wtedy jest rozmowa z doradcą o rzeczywistych zagrożeniach) i wybierając piękne słowa "bezpłatnego" doradcy/sprzedawcy.
Dla przykładu artykuł nt. "obowiązkowego" ubezpieczenia do kredytów.
http://www.prawoafinanse.pl/2016/04/jak-spacic-kredyt-bez-pieniedzy.html
Przy okazji może ktoś skorzysta z tych informacji. Z osiągniętą nadwyżką finansową zapraszam do inwestowania z moją pomocą.
Pozdrawiam
Tomasz Jarocki
Wypowiedź została zmieniona przez: Tomasz Jarocki 17.5.2016 9:18
Cytuj