Raty malejące czy równe?

Mimo, że koszt kredytu przy ratach malejących jest dużo niższy wybrałabym raty równe, wolę stałe opłaty, można wszystko z wyprzedzeniem lepiej zaplanować. Poza tym są one chyba niższe na początku niż raty malejące, więc zdecydowanie jest to jak dla mnie lepsza opcja.

Według mnie dużo lepszym rozwiazaniem bedą równe. Bo te malejące na początku sa chyba bardzo wysokie. A tak wiem ile mamy co miesiac przeznaczyć na rate.

A ja wolałabym raty malejące. Na początku płaciła bym sobie troche wiecej ale później z każdym kolejnym razem mniej i mniej , to według mnie dużo wygodniejsze

Dobrze, jesli mamy taki wybór. Ogólnie licząc kredyt z ratami malejącymi jest po prostu tańszy, bo odsetki płacone co miesiąc w racie naliczane są od zobowiązania pozostającego do spłaty. A nie sa ustalone z góry.

Mi się wydaje, że te raty nie koniecznie są wygodniejsze ale z miesiąca na miesiąc po prostu przyjemniej się je spłaca, bo coraz mniej, stałe aty nie dają takiego odczucia, ale i tak niestety nie każdy na malejące, pomimo że to tańsze rozwiązanie, może sobie pozwolić.

Ale z drugiej strony na początku zaciskasz pasa, a już pod koniec spłacania rat możesz sobie pozwolić na weekend za miastem ;) mi sie wydaje że w każdej z tych opcji można znaleźć plusy i to co dla jednego jest niekorzystne dla drugiego może się wlaśnie okazać korzystne.

Wbrew pozorom malejące opłacają sie bardziej bo sa tańsze. Na początku splacamy wiekszosc kapitalu, a potem to juz praktycznie troszke kapitalu z odsetkami. Pzy rownych wszytsko tak jest skompiloane, ze nawet gdy rata maleje beda ci doliczac odsetki.

Moi rodzice brali kiedyś kredyt w SYGMA i też mieli raty malejące ale ich dziwnie nie malały a ostatnia była jeszcze większa niż poprzednie więc nie wiem. MOże teraz to już inaczej wygląda ale kilka lat temu taki mieli ten kredyt malejący:)