8.7.2014 11:43
Moja babcia dostała w spadku pole, a że wyjechała do szkoły do miasta i na wieś już nie wróciła, po kilkudziesięciu latach chciała dowiedzieć się które właściwie pole należy do niej więc poszła właśnie do gminy, grzecznie zapytała, wytłumaczyła o co jej chodzi, a babsko takie gburowate, nie dość że na korytarzu, nawet nie zaprosiła do swojego biura, to jeszcze zaczęła się wydzierać na całą placówkę jak można nie wiedzieć które pole się posiada. Od tego czasu omijamy tę panią szerokim łukiem. I na nie nie ma lekarstwa, wójt nie przesiaduje w gminie cały czas, więc czują się jak panie i władczynie.