9.3.2015 18:50
Ostatnio czytałam na takim portalu, gdzie ludzie opisują swoje historie o pewnym człowieku, który chciał założyć firmę, bo był bezrobotny. Potrzebował około 18 tysięcy. Niby miał dostać dofinansowanie z Urzędu Pracy, ale do tego potrzeba niestety dwóch żyrantów, z których każdy miałby po 2000 dochodu. A że nie miał, to mu nie dali. Poszedł więc do banku BGK, który oferował pożyczkę na otwarcie własnej działalności z oprocentowaniem jedynie 0.05%. Niestety mógł dostać jedynie 10 000, które by nie wystarczyły. W normalnym banku bardzo chętnie dali by mu tyle, ile chciał, tylko oprocentowanie oczywiście zabójcze. Więc człowiek nie otworzył działalności i siedzi dalej na bezrobociu.
A ja się zastanawiam, dlaczego w naszym państwie musi tak być? Rozumiem, że banki mają swoje wymagania, ale z tymi dotacjami i kryteriami, które trzeba spełnić to naprawdę przesada. Lepiej by było, gdyby dotacje nie były bezzwrotne, ale za to łatwiej było je uzyskać, nie sądzicie?